środa, 6 marca 2013

Miłość - reż. Michael Haneke

Chyba nie ma bardziej wyświechtanego słowa od „miłość”. No może jeszcze jest jedno, „kocham ”.  Można je sobie i swym ukochanym powtarzać i wyznawać setki razy na godzinę, to łatwe, ale prawdziwy sprawdzian uczuć przyjdzie wtedy, gdy „miłość” trzeba będzie uzupełnić słowem, i czynem, takim jak „lojalność”, „odpowiedzialność”, „obowiązkowość”, „trwanie”. Ba, więcej, czasem może nawet i "śmierć" w połączeniu z "obdarzeniem".
W czasach, gdy medycyna potrafi utrzymać człowieka przy życiu przez długie lata, nawet wtedy, gdy nie przejawia on widocznych oznak życia  - nie rusza się, nie mówi, nie je, nie pije samodzielnie itd. i ma dosyć całym sobą wegetacji na poziomie warzywa, a nie jest w stanie popełnić samobójstwa, uważam, że prawdziwym dowodem miłości jest pomoc takiemu najbliższemu w zejściu z tego świata. Wspominałam już o tym, przy okazji filmu „W stronę morza” A. Amenabara. Nie liczy się wtedy bezduszne prawo, takież same zasady religijne, sumienie, najważniejsza wszak jest ukochana osoba i jej szczęście. Jak to w miłości.
Oglądając najnowsze dzieło Hanekego cały czas miałam wrażenie, że zrobił on film instruktażowy, dla tych, których czeka obcowanie z człowiekiem nie tylko starym, ale i niedołężnym, z dnia na dzień unieruchomianym w coraz większym stopniu przez chorobę. A może zrobił on sobie, i swym bliskim, "Miłością"  prezent na 70 urodziny? W końcu w tym wieku, nawet przy najlepszej kondycji, od czasu do czasu czuje się na plecach oddech śmierci. 

Mężu, żono, jeśli los obdarzył cię umierającym przez lata współmałżonkiem, a masz jeszcze na tyle sił fizycznych jak i psychicznych oraz środków materialnych, by uczynić to umieranie bardziej godnym, zrób to. Myślę, że nie ma nic lepszego, a może nawet piękniejszego, dla śmiertelnie chorego w chwilach grozy i lęku przed nieznanym , czy fizycznego bólu, od dotyku dłoni kochanej osoby. A ty Osobo, daj sobie,  przy tej całej codziennej monotonnej i ciężkiej krzątaninie, przyzwolenie na chwilę zniecierpliwienia czy złości, w końcu też jesteś człowiekiem.

Córko, synu, dziecko -  jeśli nie możesz odciążyć starego rodzica w opiece nad chorym współmałżonkiem, a czujesz się wobowiązku odwiedzin domu rodzinnego, nie płacz, nie biadol nad losem chorej matki (ojca), pomóż jej opiekunowi, choćby dobrym pogodnym słowem wyrażającym satysfakcję z tego jak sobie świetnie radzi.

Młody człowieku, jeśli jesteś tak jak ten, w filmie, utalentowany pianista, związany z osobą tak bardzo chorą jak Anna, która była jego nauczycielką gry na fortepianie, odwiedź ją, ale nie użalaj się nad jej sytuacją, nie zauważaj, jaka jest smutna i biedna. Raczej rozwesel, opowiedz jakąś anegdotkę, tyczącą waszych wspólnych więzi. Ludzie chorzy nie lubią i nie chcą litości, wstydzą się swej ułomności, na każdym kroku chcą udowadniać, że jeszcze całkiem nie odeszli od świata żywych, warto im w tym pomóc.

Bardzo ważne w przypadku obłożnie chorego są pieniądze. Georges na szczęście je ma. To one są dla niego najlepszą pomocą w opiece nad żoną (pielęgniarki, sąsiedzkie przysługi). Gdyby nie zasobny portfel,  Anna musiałaby umierać w przytułku dla starców. Warto oszczędzać na starość.  A jeśli los będzie łaskawy i utrzyma nas długo w sprawności, a może pozwoli umrzeć nagle, to wcześniej będziemy mogli, jeśli zdążymy, przeznaczyć te oszczędności na jakieś podróże, na przykład.

Tak się składa, że w filmie „Miłość” bardzo ważną rolę spełnia muzyka, tak jak i w wielu pozostałych filmach reżysera , np. „Funny Games”. Z tą różnicą, że w FG muzyka oddziela pokolenia, a w „Miłości” je łączy.  Może dlatego, że jest wiecznie żywa, czyli klasyczna. Jak już wspomniałam, Anne, główna bohaterka jest nauczycielką gry na fortepianie, podobnie jak kiedyś była nią Isabelle Huppert, grająca jej córkę Eve, a odtwarzająca 11 lat wcześniej, tytułową rolę „Pianistki” w pierwszym filmie, który przyniósł Hanekemu światową sławę. Taki małe mrugnięcie okiem do widza z jego strony? A może wskazówka, że stosunki między kobietami były kiedyś raczej chłodne. Co też można wywnioskować z relacji jakie zachodzą między Evą a jej rodzicami obecnie –zamiast ciepła (opowieści przy łóżku chorej o akcjach nieruchomości na giełdzie) głównie mało konstruktywna krytyka. A może jest to po prostu brak umiejętności, niezdarność poruszania się w nowej nieznanej sytuacji?

Media , drugi łącznik chyba wszystkich filmów Haneke’go.  I w „Miłości” są obecne. Głównie radio. Płyną z niego aktualne wiadomości ze świata. Poza tym,  małżonkowie czytają na bieżąco gazety. Lecz wraz z rozwojem choroby Anne, wojny, kryzysy, wystawy, koncerty obchodzą ich coraz mniej i mniej.  Z czasem ich świat ogranicza się  do łóżka  Anny.  Georges coraz bardziej rozumie żonę, jej sprzeciw i niezgodę na taką wegetację i próbę zagłodzenia się na śmierć, tym bardziej, że i jego siły zaczynają opuszczać. Decyzja co  wybrać -  miłość do życia czy do żony - przychodzi nagle.  Ale jej spełnienie jest bardzo skrupulatne i przemyślane – scena z gołębiem. Miłość do życia równoważy się z miłością do żony. Dowód miłości jaki daje żonie jest tym bardziej cenny.

Wielkie dzięki dla pary aktorów, Emmanuelle Riva i Jean Louis Trintignant -  ciągle zachwycacie.