poniedziałek, 22 marca 2010

Precious: Based on the Novel Push by Sapphire - reż. Lee Daniels

Na 16-letnią  Clareece "Precious" Jones spadły wszystkie nieszczęścia świata. Pochodzenie i miejsce urodzenia – afroamerykańska patologiczna rodzina w nowojorskim Harlemie,  150 kg żywej wagi, pełna nienawiści do córki oraz całego świata matka i ojciec gwałcący ją regularnie od 3 roku życia. Chciałoby się też w tym miejscu, jako dopust Boży, dodać dwójkę dzieci z własnym ojcem,  w tym jedno z Zespołem Downa, ale .... to właśnie owe dzieci są największym szczęściem, miłością i sensem życia Clareece. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy tej wrażliwej i w gruncie rzeczy zdolnej dziewczyny, gdyby nie druga ciąża, a z nią zainteresowanie dyrektorki szkoły  stanem dziewczyny i odesłaniem jej do szkoły specjalnej pod jakże poetycką i wiele obiecującą nazwą:  „Nauka nie musi być torturą”. Jak się okazuje, Clareece trafia prawie do nieba, a jej aniołem stróżem zostaje nauczycielka czytania i pisania panna Rain. Do opieki nad Clareece włącza się także pracownica opieki społecznej pani Weiss (Mariah Carey – nie do poznania, do samego końca zastanawiałam się, skąd ja tę panią znam). W nowej szkole, pod wezwaniem żadnego świętego, ale za to z obietnicą nauki bez tortur, Clareece musi włozyć dużo wysiłku w oswojenie  się z grupą dziewczyn, z którymi przyjdzie jej zdobywać podstawową wiedzę z zakresu czytania, pisania i liczenia.  Oczywiście, na początku olbrzymia tusza, niekontrolowane wybuchy złości, gniewu jako reakcja na najmniejszy przejaw krytyki, nie ułatwiają jej kontaktów z koleżankami. Na szczęście, tu wszystkie dziewczyny są dziwne i wszystkie po rozmaitych przejściach, nie ma więc mowy, o jakichś większych urazach, dąsach itp.  A co najważniejsze, nad wszystkim, a głównie nad dobrym samopoczuciem i gotowością otwarcia się na świat swych podopiecznych czuwa prześliczna i anielsko cierpliwa panna Rain (Paula Patton).

Ogólnie film z bardzo pozytywną energią, choć, paradoksalnie, mnóstwo w nim scen przemocy domowej, wulgaryzmów, jakimi obrzucają siebie nawzajem matka z córką. Niedawno widziałam estońską „Naszą klasę” z negatywnym (co nie znaczy, że nie niesłusznym) odczuciem jaki film pozostawia w stosunku do młodzieży, nauczycieli, rodziców – chodzi o brak porozumienia, dobrej woli i odwagi w pomocy , a wcześniej w rozeznaniu kto wśród szkolnego tłumu potrzebuje prawdziwej pomocy. W „Precious” mamy sytuację odwrotną, czujność dyrektorki szkoły,  dobre słowo nauczyciela matematyki (jak czasem mało potrzeba, by dodać komuś skrzydeł)  a później opiekunów i nauczycielki w szkole specjalnej, pomoc rówieśniczek w pokonywaniu najtrudniejszych chwil Clareece – przynoszą sukces i Clareece odzyskuje człowieczeństwo, którego pozbawiła jej własna matka.  A dzieci spłodzone przez własnego ojca nie będą przeszkoda w jej dalszym życiu, wręcz przeciwnie – nadadzą mu jeszcze większy sens.

Na chwilę uwagi zasługuje również postać matki, Clareece, zagranej rewelacyjnie przez Mo”Nique. Za tę kreację zdobyła zresztą Oskara w kategorii aktorka drugiego planu. Postać tragiczna. Jej bierna postawa wobec losu, powoduje że zarówno swoje jak i córki życie spisała na straty. Nie walczy ani o siebie, ani o Clareece, robi z siebie ofiarę, pragnie wzbudzać litość i współczucie, także po to by uzyskać finansowe wsparcie od instytucji opiekuńczych. Jej jedynym zajęciem jest oglądanie telewizji, jedzenie i użalanie się nad sobą, a w międzyczasie poniewieranie córką oraz jej  tuczenie, by nie podobała się mężczyznom, także swojemu ojcu. Jakieś monstrum stworzone z kobiety, której nikt nie dał ani nie nauczył miłości. Na szczęście Clareece, choć też niekochana, gwałcona fizycznie i mentalnie przez swoich rodziców,  zachowała resztki instynktu samozachowawczego, a na dodatek intuicyjnie wyczuwała dobrych ludzi i potrafiła czerpać siłę choćby z najmniejszego przyjaznego gestu  jakimi ją obdarzali.

Co wyróżnia „Precious” wśród innych filmów o podobnej tematyce? Na pewno postać głównej bohaterki, jej wiara w lepsze życie – ona ciągle, nawet w najgorszych momentach życia nie załamuje się i  wierzy w dzień, kiedy spełnią się jej marzenia. A ich wizualizacja w trakcie gdy doznaje upokorzeń ze strony najbliższych sprawia, że nie broni się przed aktami gwałtu, ale i nie umiera za każdym razem, gdy się jej go zadaje – bywa bowiem wtedy największą piosenkarką świata, albo właśnie odbiera Oskara za najlepszą rolę lub śpiewa i tańczy w chórze gospel albo jest córką prawdziwej damy i właśnie wspólnie spożywają wykwintną kolację.  Ta dziewczyna posiada naprawdę niesamowita intuicję, która podpowiada jej co ma robić, by przetrwać.
Poza tym film odznacza się się bardzo dynamicznym sposobem realizacji – krótkie ujęcia, szybkie przybliżenia, komentarz kadrów z off-u z ust głównej bohaterki – forma pamiętnika zostaje zachowana. No i zupełnie bezkompromisowe ukazanie relacji w patologicznej rodzinie – nie ma żadnego owijania w bawełnę,  jesteśmy świadkami koszmaru, jakie dane jest przeżywać milionom dzieci w rodzinach, gdzie  traktowane są jak narzędzia  do zaspokajania najróżniejszych potrzeb i świadczenia wszelkich usług, począwszy od seksuanych po zarobkowe – tu dobrze pokazane, jak można oszukiwać służby socjalne wizytujące taką rodzinę starajacą się o zasiłki wychowawcze.

I jeszcze słowo o aktorce występującej w roli Clareece -  Gabourey Sidibe, również nominowanej do Oskara (główna rola kobieca), ale bez wygranej. To świetny debiut, który wykorzystując sporą tuszę dziewczyny, starali się zdyskredytować niektórzy ludzie, m.in. znany w USA dziennikarz radiowy Howard Stern. Ten pan pnazwał ją "najpotężniejszą, grubą czarną dziewczyną, jaką kiedykolwiek widział". Stern stwierdził także, że będzie jej trudno dostać role w Hollywood ze względu na jej rozmiary.  No i fajnie, że facet dzięki niej poszerzył sobie horyzonty i że podzielił się swoją świeżo nabytą wiedzą ze światem. A jego proroctwa, raczej się nie spełnią, bo ta aktorka-amatorka ma już podobno rolę w kolejnym filmie - "Yelling to the Sky". A ja życzę Gabourey, żeby sobie wyglądała jak chce, albo jak nie chce ale musi. A po wyczerpaniu propozycji do ról charakterystycznych niechby się zawzięła i pokazała temu chudemu białasowi z mikrofonem, na co ją stać, nie tylko pod względem aktorskim. A  może dlatego tak dobrze wcieliła się w rolę Precious, bo wiedziała czym jest  upokorzenie z własnego doświadczenia. I znowu,  jak to mówią,  klęskę udało się przekuć w sukces. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz