środa, 6 lipca 2005

Polowanie na króliki

Film naprawdę ciekawy, pod względem tematu, zdjęc jak i muzyki. Swoisty film drogi przez pustynię do wolności, do własnego domu, do swoich. Tym bardziej smutny i niesamowity, że oparty na prawdziwej historii - końcowy obraz jej starych już teraz bohaterek to najbardziej wzruszajacy moment.
Film raczej dla smakoszy. Opowiada o tym, jak to w latach 30 -tych ubiegłego wieku (XX) w Australii wyszło rozporządzenie, że dzieci zrodzone z par mieszanych Aborygenki i białego będą zabierane z buszu do specjalnych obozów, gdzie będą przyuczane i dostosowywane do życia na sposób jaki wiedzie biała rasa. W ten sposób miało sie wyczyscić mieszańców z "aborygeńskiego brudu". Dzieci były w tych obozach traktowane w miarę przyzwoicie, o ile nie próbowały ucieczki. Jeśli w ogóle można tu mówic o przyzwoitości - dzieci były wręcz porywane z buszu, często działo sie to na oczach matek, i trzymane w niewoli. I o tym jest film - to wędrówka trzech małych uciekinierek Aborygenek przez pustynię - 1200 mil - do domu. Po drodze mają do czynienia, jak to bywa w życiu, i z dobrem i ze złem. Ale ich odważna wyprawa konczy się sukcesem i
na zakończenie widzimy je w czasie obecnym - są to już bardzo stare kobiety - reprezentantki tzw. "straconego pokolenia". Są żywym dowodem na to, że pragnienie wolności jest najsilniejsze u człowieka . Film ukazuje też jak okrutny jest biały człowiek w swoim dążeniu do zawłaszczania coraz to nowych ziem. Nie wystarczy mu życie obok tubylców, on musi mieć władzę, mimo że przyszedł, wdarł się, nieproszony.
Piekny, spokojny,mimo tak drastycznego tematu, refleksyjny film dla ciekawych świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz