piątek, 31 marca 2006

Przystań

1/ Przystań rybacka, żeglarska, promowa.
2/ Przystań życiowa (przenośnie)
3/ Tryb rozkazujacy, druga osoba liczby pojedynczej, czasownika "przystawać - zatrzymywać się na chwile".
Dokładnie te trzy znaczenia niesie w sobie film J. Hryniaka, jego debiut fabularny, z roku 1997. Niedawno widziałam drugi film, w kolejności tworzenia, tego reżysera - "Trzeci", który zachęcił mnie by przyjrzeć sie "Przystani".

Przystań jako miejsce, odnosi się bezpośrednio do akcji filmu. Karolina (Maja Ostaszewska), główna bohaterka, mieszka w małym miasteczku, niedaleko jeziora, które jest ulubionym miejscem jej wycieczek rowerowych. Tam może wyciszyć się po pracy (ma etat świetliczanki w szkole podstawowej), tam może spokojnie pomyśleć i pomarzyć, zapewne o miłości i ciekawym życiu. Marzenia bardzo zwyczajne, typowe dla każdej młodej dziewczyny. Jak trudno je zrealizować, przekona się już niebawem.
Pewnego dnia spotyka, w bardzo ciekawy, romantyczny sposób - co jeszcze bardziej pobudza jej pragnienia - przystojnego Jana (Rafał Królikowski). Czyżby to był ten, z którym będzie mogła zawinąć do życiowej przystani? Wydaje się, że tak, że oboje są o tym przekonani. Choć znają się tak krótko. Jeden czy dwa dni po wspólnym wieczorze w kinie, Jan wyjeżdża z miasteczka. Jakiś kurs szkoleniowy, na którym tu był, właśnie się kończy. Prosi Karolinę o numer telefonu. Marzenia rozkwitają. Tym bardziej, że już nazajutrz Jan dzwoni i zaprasza dziewczynę do siebie, do Warszawy. Obiecuje nawet znaleźc jej pracę w stolicy. Czyż mogło ja spotkać wieksze szczęście? Żeby zrobić na Janie wieksze wrażenie, postanawia nawet zmienić fryzurę.
Jedzie, jedzie pełna obaw, ale i nadziei. Może Jan ją pokocha, tak jak ona czuje, że mogłaby pokochać jego. Tylko dlaczego na miejsce spotkanie wybrał akurat ekskluzywny (jak na Warszawę) hotel? Ale, pojawia się mały problem - nauczycielka w pociągu spotyka swojego ulubionego podopiecznego ze świetlicy, Szymka (Tomasz Popławski).

Szymek jest jednym z bohaterów drugiego motywu filmu - przyjaźni. Karolina ma bliską koleżankę Jolę, z którą dzieli wynajmowany pokój. Jola to typowa prowincjonalna gwiazdeczka, która rozpaczliwie poszukuje miłości, i nie jest w tych poszukiwaniach tak wybredna jak Karolina.
Ale Karolina tak naprawdę głebokim uczuciem przyjaźni darzy dwóch mężczyzn z miasteczka - dyrektora szkoły (Jan Machulski) w wieku przedemerytalnym i właśnie Szymka w "mężczyznę" wieku szkolnym. To właśnie jego spotyka, ku swemu utrapieniu, w pociągu. Jednak opiekuje sie chłopcem, mimo, że jedzie na randkę swego życia.

No i na tym by trzeba skończyć opowieść o fabule, która z biegiem czasu, staje się coraz bardziej interesująca i zaskakująca. Czy spełni się sen Karoliny o zawinięciu do przystani? To zdanie pytające to nie jest moja "górnolotna" figura stylistyczna - Karolinę bowiem często nawiedza dosyć męczący sen o przejażdżce łodką po jeziorze i niemocy dobicia do starej przystani właśnie. Znamy takie sny, takie niby nic, gdzieś chcemy dotrzeć, dojechać, a nie możemy...jak to strasznie męczy. Na pocieszenie, te sekwencje ze snem są pieknie sfilmowane, tak trochę w kolorze sepii, w stylu starych zdjęc z albumu babuni. Bo i stroje pań na łódce są też sprzed lat.
No więc, czy sen o znalezieniu przystani zakończy sie w końcu pomyślnie? Jeśli tak, to gdzie ona się znajdzie?
Czy Karolina już będzie musiała posłuchać rady swego dyrektora, jej opiekuna duchowego, który tuż przed śmiercią powiedział: " Zmieniaj zycie, ale jeśli zauważysz, że życie zaczyna zmieniać Ciebie - PRZYSTAŃ".




Muszę jeszcze koniecznie odnotować świetną, małą, ale jakże znaczącą, także dla bohaterki filmu, rolę Marka Perepeczko. Gra tu miejskiego lumpa, cynicznego, acz sprawiającego wrażenie sympatycznego, wydrwigrosza. Przelatuje przez ekran jak meteor, udowadniając, że naprawdę zmarnowano jego talent w Polsce. No i Kora nam miga uśmiechając się do Karoliny przed warszawskim hotelem, ogolona niczym Sinead O'Connor. Takie fajny miły wtręt.

Dużym atutem tego ciekawego, moim zdaniem, filmu jest jego kolorystyka - barwy są dość intensywne, wysycone, a światło często takie jak przed zachodem słońca w pogodny jesienny dzień. Zresztą - z jesienią kojarzy się także nastrój nostalgii, melancholi, tęsknoty jaki unosi się w oczekiwaniu kolejnego lata (kolejnych nadziei), po tym które się przed chwilą skończyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz