wtorek, 13 lipca 2010

"Klasa" - reż. Laurent Cantet

Mamy gorące wakacje, a ja na przekór, o szkole i  "Klasie". Film nagrodzony : 2008 Złota Palma w Cannes jako najlepszy film festiwalu. I całkiem słusznie, bo to niezwykle oryginalny, stylizowany na dokument film o niedomaganiach, albo może nawet klęsce demokracji, jako systemie rządów na tak szczególnie wrażliwym terenie jak szkoła. Film stawia pytanie, czy w ogóle jest możliwe pełne porozumienie między nauczycielami a uczniami, gdzie zawsze będzie jednak obowiązywała jak od lat, i ze względu na relacje - dorosły i niepełnoletni, ustalona i niepodważalna hierarchia z przewagą dla nauczycieli, którą uczniowie dopuszczeni do głosu w systemie ocen z nauczania i zachowania, będą za wszelką cenę starali się obalić, a nauczyciele będą jej bronić.

Oryginalny tytuł filmu  brzmi chyba "pomiędzy murami" i jest bardziej adekwatny do wymowy filmu. Polski tytuł "Klasa", jest zdecydowanie za obszerny i nic nie mówiący, choć wskazuje na miejsce i bohatera akcji - czyli klasę jako salę lekcyjną oraz jako zbiorowisko młodych ludzi, zebranych w niej zupełnie przypadkowo, nie licząc jednego roku urodzenia i rejonu zamieszkania. Postaci filmowe, nauczycieli i uczniów gimnazjum pewnej szkoły na peryferiach Paryża, grają ciż sami uczniowie i nauczyciele tejże samej szkoły. I robią to genialnie. W roli głównej, nauczyciela języka francuskiego i wychowawcy klasy, wystąpił François Bégaudeau, będący również współautorem scenariusza. Wydaje się, że lepszego nauczyciela i pedagoga w jednej osobie, przyjaciela młodzieży, ciekawego swych podopiecznych każdego z osobna, człowieka tak bardzo otwartego na bolączki swych podopiecznych ze świecą szukać. Jego lekcja literatury i języka to nie tylko wykłady, są one także okazją do dyskusji nad wieloma tematami, począwszy od kolonializmu po dojrzewanie seksualne i niepokoje z nim związane. A jednak - jak się okazuje i jemu, nayczycielowi wydawałoby się wręcz idealnemu,  nie udaje się uniknąć pułapek związanych z wolnością i skutkami wiążącymi się z daniem uczniom głosu w zarządzaniu szkoła.  Okazuje się, że mur między uczniem a ciałem pedagogicznym, mimo usilnych starań ze strony dorosłych,  prędzej czy później wyrośnie, a próby jego zburzenia, zawsze kogoś zranią.

Film pozostawia widza z wieloma pytaniami, nie dając żadnych odpowiedzi, w tym leży jego wielka siła, dlatego jest tak poruszający. Widzimy, jak trudno jest rozwiązać jednoznacznie problemy współczesnej szkoły, a już tym bardziej szkoły, w której występuje wielorasowość, a co za tym i wielokulturowość, bo w takiej szkole się właśnie znajdujemy oglądając "Klasę". Tym bardziej jeszcze jest trudniej, jeśli ma sie do czynienia z młodzieżą gimnazjalną, w okresie dojrzewania, także emocjonalnego, a więc szczególnie uwrażliwioną na to jak sie ją traktuje. Każde odchylenie od idealnego wzorca zachowań zakodowanego w ich głowach, jest okazją do buntu i gniewu, czasem zupełnie bezkrytycznego i niepotrzebnego, czasem słusznego. A co najważniejsze, i najsmutniejsze, podczas tych mniej lub bardziej ukrytych wojen nauczyciel a uczeń, zazwyczaj pokonanym zostaje ten drugi, a zwycięstwo nauczyciela czy szkoły ma często bardzo gorzki smak.

Chciałabym zwrócić na świetne zakończenie filmu, czyli scenę z dziewczyną, która przez cały film była niewidoczna, niczego się, jak sama mówi, nie nauczyła, ale nie chce iść do zawodówki i postawienie jej w opozycji do głównego bohatera wśród uczniów, czarnego Nassima, bardzo zdolnego i bystrego modego człowieka, który wykluczył się ze społeczności szkoły jakby na własne życzenie.  A między nimi - Esmeralda - dziewczyna, ktora daje radę być jednocześnie sobą i nie zniknąć z powierzchni szkoły (tak nawiasem, zestawienie tej trójki to dobry przykład na zilustrowanie terminu "inteligencja emocjnalna"). :)

Bardzo, bardzo polecam - zero łopatologii, mnóstwo pytań w głowie po filmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz