Pierwszy film w Arabii Saudyjskiej wyreżyserowany przez kobietę, będącej także autorką scenariusza, w dodatku wpisujący się w walkę o emancypację kobiet Bliskiego
Wschodu. Wyjątkowo pogodny, łagodny, delikatny, co nie znaczy, że nie
osiąga celu zwrócenia uwagi na fakt, że droga kobiet do wyzwolenia w
krajach islamu jest długa, mozolna, ale nie skazana na klęskę. Muszą się
tylko uzbroić w cierpliwość i robić swoje. A przede wszystkim, powinny
się na tej drodze wspierać, co nie zawsze jest takie oczywiste i ma
miejsce, niestety.
Nauczycielki w szkole, do której uczęszcza tytułowa dziewczynka
w trampkach, Wadjda, choć same prywatnie nie do końca przestrzegając
koranicznych zasad, to jednak, by nie stracić pracy, z całą surowością
pilnują, by ich podopieczne nie łamały zakazów i przestrzegały nakazów
utrzymujących ich życie w tzw, czystości, czyli nie zwracały oczu w
kierunku mężczyzn, nie wspominając o spotkaniach z nimi, nie upiększały się malowaniem, nie jeździły na rowerze, przykrywały ubranie
czarną peleryną zwaną abają (mężczyźni mają białe szaty), a na głowę zarzucały czarny szal.
Dorosła kobieta
także nie ma lżej, nie może przebywać w towarzystwie obcego mężczyzny,
nie może prowadzić samochodu, na szczęście może pracować, ale do pracy
musi być dowożona przez wynajętego kierowcę. Jeśli ma męża musi liczyć
się z tym, że któregoś dnia oznajmi jej, iż żeni się z inną kobietą,
bo na przykład obecna żona nie dała mu syna.
Ale są kobiety, które
nie dają za wygraną. Kraj nie jest zamknięty przed zdobyczami
cywilizacyjnymi, korzystają z nich głównie mężczyźni, ale kobietom też
czasem coś skapnie, pod warunkiem, że czerpią ze źródła zdobyczy
technicznych w zaciszu domowym (telewizor, gry wideo). Nowoczesność,
także w myśleniu, zaczyna pomału przenikać do tradycji. Kobiety islamu
chcą mieć prawo do samorealizacji, nie chcą żyć w fałszywym systemie
patriarchatu, który jakoby dla ich dobra, zniewolił je, uprzedmiotowił, poddał całkowitej kontroli
i uczynił zależnymi od mężczyzn w każdej dziedzinie życia. Chcą się
uczyć, korzystać w pełni z dóbr zdobyczy cywilizacji, chcą być
samodzielne i stanowić same o sobie. I to im się na pewno uda. Tak jak się udaje kobietom Zachodu wyzwalać pomału spod dominacji mężczyzn.
Ten
film jest jednym z elementów tej walki, walki nie na noże, ale na spryt, główną osią filmu są starania Wadjdi w zdobyciu sporej sumy pieniędzy na zakup "szatańskiego" roweru. Jednym ze sposobów jest duża wygrana w konkursie
na recytację Koranu (sic!). Czy się jej to uda? Być może za sprawą tak łagodnie,
humorystycznie wręcz, potraktowania drażliwego tematu, film spotka się z
łagodniejszą cenzurą i trafi do innych krajów muzułmańskich? Może nawet
do Pakistanu, z którego wywodzi się 16-letnia Malala Yousafzai
(postrzelona przez talibów za chęć uczenia się w szkole), obecnie
laureatka wielu pokojowo-wolnościowych nagród. W tym kontekście wydaje
mi się, że "Dziewczynka w trampkach" ma dużą szanse na Oskara 2014 w
kategorii film nie anglojęzyczny. Ja trzymam za to kciuki. Jestem gotowa nawet złożyć w ofierze na ołtarzu naszego Wałęsę.
Chciałabym
jeszcze dodać - ostatnio trochę narzekałam na polskie tytuły, tym razem
ekspertom od ich nadawania, eksperyment się udał. Oryginalny brzmi "Wadjda", czyli nic nam nie mówiące słowo, znaczące
imię dziewczynki. "Dziewczynka w trampkach" - wiedząc, że oglądamy film z Arabii Saudyjskiej, od razu dostajemy
komunikat, że jego bohaterką będzie mały wywrotowiec w spódnicy, to
znaczy w czarnej abaji. Tak przy okazji, słowo
wywrotowiec nie ma w polskim od odpowiednika rodzaju żeńskiego? Język zdecydowanie nie nadąża za życiem. I tego samego życzę językowi kobiet islamu.
Poszłam na ten film w podłym nastroju, a wyszłam tak optymistycznie nastawiona do świata, że do dziś pamiętam i każdemu polecam. Takich braw po seansie w kinie chyba nigdy nie słyszałam. :)
OdpowiedzUsuń