niedziela, 13 marca 2011

Czarny łabędź - reż. D. Aronofsky

Nie można nie zaznaczyć na blogu filmowym spotkania z "Czarnym łabędziem" Darrena Aronofsky'ego. Na szczęście, w odróżnieniu od zagorzałych fanów jego twórczości, nie mam problemów z tym filmem, w ogóle, a także na tle pozostałych dokonań reżysera. W moim prywatnym rankingu najlepszy film Darrena, "Requiem dla snu", cieszy się nadal niezachwianą pozycją nr 1. 
 
O czym jest "Czarny łabędź" chyba każdy, wchodzący na ten blog, wie. Nowy York, najlepszy w tym mieście zespół baletowy, pod przewodnictwem mistrza Thomasa Leroya (jak zawsze wspaniały Vincent Cassel), chce rozpocząć kolejny sezon nową interpretacją "Jeziora łabędziego". Innowacja ma polegać na tym, że rolę Białego i Czarnego Łabędzia ma zatańczyć jedna osoba, najlepsza balerina w zespole. Zaczynają się poszukiwania kandydatki. Wiadomo, z czym to się wiąże - stres, przepychanki, podgryzania, prywatne wizyty u mistrza. Jedną z kandydatek jest Nina Sayers (Natalie Portman), bardzo ambitna, wręcz nałogowo dążąca do doskonałości w swym fachu. Ma tylko jeden problem, jest zbyt spięta, nadmiernie skupiona na pracy. Maestro zadaje sobie pytanie, czy taka osoba zdoła wyzwolić z siebie iskrę bożą, ktora pozwoli obudzić drzemiacego w niej demona i wiarygodnie wcielić się w samo zło, jakie uosabia Czarny Łabędź. Leroy przeczuwa w niej pewien potencjał, liczy, że niewinność jaką uosabia Nina w zetknięciu z owymi czarnymi mocami, jakie mogą kłębić się w nie rozbudzonej jeszcze seksualnie dziewczynie, może wyzwolić na scenie istną mieszankę wybuchową. Czy tak się stanie, jeśli ktoś jeszcze się nie przekonał, zachęcam do zobaczenia filmu. Są tu elementy dramatu psychologicznego, obyczajowego i... horroru, w równo wyważonych dawkach. Jeśli ktoś by mi kazał zdecydować,  jaki gatunek dominuje, nie umiałabym chyba wybrać. Mamy tu po równo zmagań głównej bohaterki zarówno z nadopiekuńczą i zaborczą matką oraz z ostracyzmem z jakim się Nina spotyka ze strony mini społeczności tancerek, jak i potyczek z samą sobą, swoimi zahamowaniami i uprzedzeniami. To wszystko, w połączeniu z chorobliwym, paraliżującym ją w efekcie dążeniem do perfekcji doprowadza tancerkę do urojeń i na skraj szaleństwa. Mnie osobiście najbardziej odpowiada potraktowanie tego filmu jako horroru, doslownie i w przenośni, realne  życie wszak też może przybierać znamiona horroru. 
 
Ale, pomijając to wszystko, film Aronofsky'iego jest także w dużej mierze filmem o sztuce i artyście, ich wzajemnych korelacjach. Idealnie do zilustrowania tego, co chciałabym jeszcze dopowiedzieć na temat Maestro Thomasa, Niny i jej rywalki Lilly, oraz podstarzałej primabaleriny Beth i  sztuki, są słowa - złote myśli niedawno zmarłego malarza Jerzego Nowosielskiego, na które natknęłam się czytając jeden z ostatnich numerów "Polityki", a dokładnie artykuł Piotra Sarzyńskiego o tym malarzu pt. "Byty subtelne".  Pisze on, że Jerzy Nowosielski, ktory uważał,  iż "Ambicja jest grobem sztuki", pozostawił po sobie, rozrzucone po licznych wywiadach i autorskich wypowiedziach, niezliczone myśli, aforyzmy, opinie. Także tych, poświęconych sztuce. Wybrałam kilka z przytoczonych w tym artykule, które idealnie obrazują przesłanie filmu "Czarny łabędź". Oto one: 
 
"SZTUKA NIE UDAJE SIĘ LUDZIOM POWAŻNYM, LUDZIOM SERIO. PSUJĄ ONI KAŻDĄ ZABAWĘ".
 
"WIĘKSZOŚĆ  ŻYCIA ARTYSTY UPŁYWA W STANIE ZWĄTPIENIA I ROZPACZY"
 
"AMBICJA JEST GROBEM SZTUKI. GDY SIĘ POJAWIA OZNACZA KONIEC ARTYSTY"
 
"PROCES TWÓRCZY TO JEST MANIA, TO JEST JAKIEŚ SZALEŃSTWO"
 
"CAŁA PRAWDZIWA SZTUKA JEST IKONĄ, NAWET JEŻELI JEST IKONĄ DIABŁA".
 
"NIGDY W ŻYCIU NIE POWIEDZIAŁEM SOBIE, ŻE MI CZEGOŚ NIE WOLNO... PRZYNAJMNIEJ W SZTUCE WOLNO MI WSZYSTKO".
 
Czy Nina Sayers miała szansę, czy mogła zatracić się w sztuce, pozwolić sobie na wszystko, będąc Niną Sayers, córką swej matki, niespełnionej baletnicy, mieszkając z nią pod jednym dachem i będąc pod jej wpływem blisko 20 lat? Na to pytanie każdy kto zobaczy ten film, będzie znał odpowiedź. A może nie?

1 komentarz:

  1. Jak mogła pozwolić sobie na wszystko, gdyby zatraciła się w sztuce? Przecież ona zatracając się powoli w sztuce i odkrywając ją zbliżyła się do postaci czarnego łabędzia, jednak postawiła się swojej matce. Nie mogłaby być grzeczną Niną Seyers i jednocześnie osobą dosłownie obcującą ze sztuką. Nie, według mnie byłoby to niemożliwe...

    OdpowiedzUsuń