niedziela, 1 lutego 2009

Z odzysku - reż. Sławomir Fabicki

19-letni Wojtek nie ma lekko, jak zresztą wielu jemu podobnych młodych ludzi żyjących  w różnych zakątkach naszego kraju.  Mieszka wraz z matką kątem u dziadka. Ojciec nieobecny. Bieda aż piszczy. Na szczęście w pobliżu jest  szkółka bokserka, z ktorej  na nieszczęścieWojtek szybko wylatuje - kara za pokątne nielegalne walki . Na szczęście Wojtek poznaje niemłodą już  Ukrainkę z synem, która sprząta w domu publicznym i zakochuje się w niej z wzajemnością. Na nieszczęście (?) Ukrainka jest uczciwa i nie chce pieniędzy, które Wojtek dla niej zarabia, znowu nielegalnie, jako chłopiec wynajęty do bicia tych, którzy nie chcą spłacać długów. Wszelkiego rodzaju kluby nocne, tak pieknie nazwane inaczej jaskiniami hazardu i rozpusty, cały półświatek wielkiego miasta tylko czyha na takich jak on, wywodzących z najuboższych kręgów społecznych, którzy by przetrwać mogą zdać  się tylko na swojego ciało, to znaczy na jego sprzedaż (mam tu na myśli także wykorzystanie siły mięśni). Muszą więc, albo zapylać za grosze w brudzie i smrodzie, czego i próbuje Wojtek, gdy chcąc, w porywach,  uczciwie zarabiać  wynajmuje się do pracy w chlewni. Albo za większe i łatwiejsze pieniądze robią inny użytek ze swoich muskułów, oddając je na usługi gangsterom. Oczywiście, nie każdy z tych młodych ludzi, radzi sobie z uszkadzaniem ciał dłużników bezproblemowo. Dla jednych walenie po łbach bliźnich, jest fajnym sposobem na pozbycie sie złogów adrenaliny, dla innych, jak dla Wojtka, sprawa nie jest aż tak bardzo oczywista. Tym bardziej, że chłopak zakochał się w Ukraince, będącej w swej ojczyźnie ofiarą męża, tzw. damskiego boksera, od ktorego postanowiła uciec do sąsiedniej Polski. I z czym jak z czym ale z przemocą to ona nie chce mieć do czynienia. A że miłość wymaga poświęceń, to Wojtek ma problem, chce pomóc kobiecie i jej dziecku, ale nie potrafi tego zrobić tak, by ona tę pomoc mogła zaakceptować. 

Z filmu wyłania się morał znany od wieków i Fabicki  nie dokonuje żadnego przewrotu myślowego -  aby uczciwie zarobić, trzeba się porządnie narobić. No tak,  jest to, kolejny dołujący obraz smutnego polskiego pejzażu, ale oglądało się go przyzwocie. I to z dość dużym zaanagażowaniem w podłe losy postaci filmowych, co jest zasługą aktorów: Antoni Pawlicki, Jacek Braciak, KazimierzTrela, Michał Filipiak jako "Baton", Jowita Miondlikowska, że o Mastalerzu, katowanym wytwórcy krasnali ogrodowych, nie wspomnę . Zresztą cały zespół aktorski dobrze się spisał -  każda rola i rólka była dopracowana i świetnie, wyraziście zagrana, zapadająca w pamięć. A poza tym - żadnych dłużyzn, dobre dialogi, scenki rodzajowe - krótkie lecz dobitne.  Nie ma co narzekać. Jeśli trzeba koniecznie, to jedynie na realia, podejrzewam, że nie tylko polskiej rzeczywistości. 

Film jest dobry w swym gatunku, jako dramat młodego człowieka, przekraczającego różne progi dorosłości - szukanie sposobu na samodzielne utrzymanie, miłość i to nie taka nastoletnia, ale od razu z kobietą dojrzałą, wymagającą trzymania się pewnych norm w życiu. Wojtek ciągle musi wybierać,  podejmować bardzo poważne i brzemienne w skutkach, jak się później okazuje, decyzje, a przecież sam jest jeszcze bardzo młody, samotny i zagubiony, wychowywany bez ojca. Film jest smutny i dołujący, owszem, ale i  ostrzegający przed beztroskimi łatwymi wyborami, wiodącymi  na drogę przestępstwa oraz trudem, a wręcz  niemożnością później  zejścia z tej drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz