wtorek, 7 listopada 2006

Wszystko może się przytrafić

To wyjątkowej urody dokument reżyserii Marcela Łozińskiego z 1995 roku. Jest to rzecz, wydaje mi się dosyć prosta w pomyśle, a jednocześnie bardzo oryginalna – 6-letni chłopiec (chyba wnuk reżysera) podróżuje przez życie jeżdżąc na hulajnodze po dróżkach wielkomiejskiego parku i rozmawiając w przerwach ze starszymi ludźmi, stałymi bywalcami parkowych ławeczek.

W dobie, gdy ludzka komunikacja polega głównie na nadawaniu bez odbioru, gdy człowiek dzisiaj z reguły, która ma oczywiście wyjątki, jest zainteresowany przede wszystkim własną osobą, nie ma czasu, albo mu się nie chce, albo nie umie rozwinąć sztuki słuchania i adekwatnego reagowania na odbierane treści – ten film jest jeszcze bardziej poruszający. Ale emocje jakie budzi są tylko i wyłącznie pozytywne. No, może czasem zabarwione melancholijną nutką refleksji nad przemijaniem wszystkiego, na czele z życiem. Ale nie smucimy się długo, bo przecież „Wszystko może się przytrafić!” – ten mały człowieczek, który z taką swobodą, ufnością, swadą ale i pokorą rozmawia ze starymi ludźmi – rozwesela ich swoimi nadziejami, że może jeszcze będą żyli, kiedy on będzie taki stary jak oni i innymi tego typu fantazjami.

I nie myślcie sobie, że te ławeczkowo-parkowe dyskusje są jakimiś banalnymi pogaduszkami o pogodzie, albo: "co tam w przedszkolu słychać". Absolutnie nie. Wszyscy, i chłopiec i staruszkowie, traktują siebie bardzo poważnie i poważnie konfrontują nawzajem swoją wiedzę na tematy najważniejsze – nieuchronność śmierci, uroki i akceptacja życia, różne odmiany samotności, wiara, zdrowie, praca i inne. Oczywiście mówią głównie starsi, ale Tomek bardzo rozsądnie i taktownie kieruje rozmową, dodając od czasu spostrzeżenia ze swego krótkiego życia.

Tak pięknie jest obserwować, i słuchać, jak ci starsi ludzie ożywiają się, wzruszają, czasem nawet do łez, jakim ładnym językiem mówią i jak wiele mądrych rzeczy mają do przekazania, wszyscy bez wyjątku. Ten film powinien być pokazywany w szkołach, na lekcjach wychowawczych. Najlepiej, wtedy gdy nauczyciele wypełniają swoje dzienniki i inne druczki, uczniowie mogliby patrzeć i uczyć się rozmowy z ludźmi. Ale to taka tylko mała dygresja... Bo tak naprawdę „Wszystko może się przytrafić” jest filmem dla każdego, kto znajdzie chwilę czasu na wytchnienie, a i akumulatory można nim naładować – radosna, jasno podświetlona słońcem sceneria parku, łącznie z fauną jaką się w nim przewija (np. paw, łabędzie, wiewiórka) i walce wiedeńskie w tle, w takt, których pomyka hulajnoga Tomka, pięknie dopełniają to pogodne spotkanie dzieciństwa ze starością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz