Austria w porze bardzo gorącego lata, na
dalekich przedmieściach Wiednia. Sterylne osiedla domków jednorodzinnych,
zabudowanych szeregowo, podobnych toczka w toczkę jeden do drugiego. Niektóre
domki malutkie, niektóre większe, w zależności od zawartości kieszeni
lokatorów. Ale wszystkie tak samo wyjałowione z uczuć i emocji. Martwe osiedla
zaludnione żywymi trupami. Nawet dzieci są tu jakieś dziwne, jeśli je w ogóle
widać. Bawią się cichutko w przydomowych ogródakch, tak cichutko na ile trzeba, by nie zakłócać spokoju sąsiadom. Ludzie
odgradzają się od siebie wysokimi, gęstymi żywopłotami, grubymi zewnętrznymi
żaluzjami, które co rusz opadają z hałasem, obwieszczając światu maksymę właściciela – "jestem u
siebie, mam swoje życie i chcę mieć święty spokój".
Patrząc na takie osiedla
czuje się wręcz tęsknotę za brazylijskimi favelami, gdzie życie może i
biedne, niehigieniczne i niebezpieczne, ale tętniące, a ludzie to
ludzie, a nie płazy wypełzające na
słońce, by wygrzać swe obłe ciała. Dokładnie tak wygląda u Seidla
wiedeńskie
przedmieście skwarnym latem – niczym wielka kamienista plaża oblężona
przez
gromady oślizłych płazów (efekt oślizłości uzyskany przez naoliwienie
ciał ), leniwie
drzemiących i od czasu do czasu leniwie w swych kryjówkach kopulujących.
Miłość
– może... gdzieś... kiedyś... ktoś ... czegoś na podobieństwo tejże
doświadczył. Niestety - albo już zapomniał, albo jest właśnie w trakcie
wypierania tego czegoś z pamięci, ewentualnie rozpaczliwie jeszcze poszukuje i bierze co
popadnie, i jak popadnie.
Relacją jaka na ogół
panuje między osobnikami zaludniającymi senne, rozgrzane do białości osiedle
jest dominacja i podporządkowanie, a co za tym idzie – przemoc. Przemoc jest
wszechobecna i nawet upał nie sprzyja jej osłabieniu. Przemoc pełznie, sączy się, czasem wybucha, a czasem jest z
zimną krwią zaprogramowana i realizowana. Najczęściej
jest to przemoc fizyczna – taką uprawiają mężczyźni w stosunku do
kobiet, rzecz jasna - przewaga fizyczna tychże na tymi jest jedyną
niepodważalną. Osobniki bardziej zmyślne łączą przemoc fizyczną z
psychicznym
znęcaniem i upokarzaniem. Niestety, kobiety przyjmują te zabiegi
zazwyczaj z
głeboką pokorą i oddaniem, a bywa, że nawet z miłością wobec kata.
Czasem, jeśli kobieta jest jeszcze młoda i ładna próbuje uciekać, pewnie
po to by w końcu i tak wpaść
w łapy innego. Widać, kobieta lubi, a może nawet musi, przynależeć do
kogoś.
Pełnić rolę służebną wobec swego pana, czego
obrazem w filmie są dwie sceny, mówią tu i ówdzie, że pornograficzne. Te najbardziej
bulwersujące widzów , z niechęcią przez nich przyjęte, no bo nie są
one przyjemne, jak prawda, która często boli. A poza tym, mogłyby być
podniecające, ale nie wypada, film przecież jest poważny, o zacnych
mieszczanach rodem ze środkowej, wysokocywilizowanej Europy.
Pierwsza scena, otwierająca dzieło U. Seidla
- to zbiorowa orgia, gdzieś na zapleczu jakiegoś
supermarketu, jakich wiele na obrzeżach Wiednia. Mnóstwo najrozmaitszych
konfiguracji, poruszających się mechanicznie w takt znanego wszystkim rytmu. Po
chwili na plan główny wysuwa się jedna figura – trójkąt, z kobietą obsługującą
dwóch mężczyzn jednocześnie. Drugi obraz, zamykający film, to akt nagiej pary, coś na kształt jakby z malarskiej palety Rubensa. On całkowicie wyprostowany, łącznie
z penisem i ona - półleżąca przed i z tymże w dłoni, również w
pełnej gotowości - by zaspokoić tego, który ma ochotę jej na to pozwolić.
A między tymi obrazami - mozaika scen z życia przeciętnego obywatela, mieszkającego w małym białym sterylnym domku, wciśniętym miedzy jednym hiperpermarketem a drugim. Czyżby nasze życie, wg Seidla, określało tylko przyziemne zaspokajanie potrzeb fizjologicznych, konsumpcja i kopulacja?
A między tymi obrazami - mozaika scen z życia przeciętnego obywatela, mieszkającego w małym białym sterylnym domku, wciśniętym miedzy jednym hiperpermarketem a drugim. Czyżby nasze życie, wg Seidla, określało tylko przyziemne zaspokajanie potrzeb fizjologicznych, konsumpcja i kopulacja?
Czy wszystko prędzej czy później sprowadza się do takiego mianownika? Czy nawet karą za niszczenie drogich samochodów (jeden z najwyżej cenionych wyznaczników wysokiej konsumpcji) na parkingu ma być gwałt na domniemanej sprawczyni? Stary wdowiec, poszukujący wśród żywych, namiastki swej zmarłej żony musi ją znajdować w starej kobiecie, która zaspokaja zarówno jego gust kulinarny jak i zamiłowanie do patrzenia na tańce erotyczne? Emerytowana pani profesor od śpiewu, kobieta inteligentna i wykształcona lubi być gwałcona i poniżana przez obleśnego prostaka stylizującego się na podtatusiałego rockmana.
No i Matka, mszcząca się na swym mężu za śmierć córki, spółkująca na jego oczach (to znaczy na kanapie w ich
wspólnym domu) z przygodnymi kochankami. Lecz kiedy ta sama kobieta, obolała matka,
opamięta się i zwróci do tegoż z męża z prośbą o rozmowę, wtedy dwoje
dorosłych ludzi, czując się bezradnymi, idzie, jak dzieci, pohuśtać się na huśtawkach.
Niestety, są to dwie oddzielne huśtawki – nie rodzaj tej jednej, która wymaga współpracy
dwojga zasiadających na jej przeciwnych końcach. A milczenie ciągle
trwa. Słychać tylko skrzypienie mechanizmów
urządzenia do relaksu, wprawionych w ruch przez dwa obce sobie ciała. Jedno z tych ciał,
ciało kobiety, poznaliśmy już wcześniej, na samym początku filmu – to ta pani z pierwszego obrazu,
będąca ramieniem trójkąta, jednej z wielu figur erotycznych zbiorowej
orgii na zapleczu jakiegoś supermarketu, położonego na obrzeżu jednego z wielu
wielkich miast świata.