wtorek, 25 lipca 2006

Kobieta Almodovara

Byłam kobietą na skraju załamania nerwowego. Jestem kobietą w kwiecie wieku, bez swego sekretu. Będą niedługo pośród ciemności błąkać się jak za życia w labiryncie namiętności. Poszukując lub żądając prawa do pożądania. Czym sobie na to wszystko zasłużyłam? A tymczasem zwiąż mnie, moje drżące ciało, uwolnij od wysokich obcasów, a opowiem ci wszystko o mojej matce i złym wychowaniu. Porozmawiaj ze mną, jak Kika albo Pepi, Luci, Bom i inne dziewczyny z dzielnicy. Albo - bądź moim matadorem, tchnij jeszcze we mnie czerwoną płachtą odrobinę życia.
:-)))

niedziela, 23 lipca 2006

Respiro

Gorąca Sycylia. Małe miasteczko Lampeduza. A w nim, oprócz przeciętnych mieszkańców, pochłoniętych codzienną krzątaniną, żyje Grazia – żona i matka trójki dzieci. Jej mąż – przystojny rybak. Zapracowany po całych dniach. Ciągle na morzu, na kutrze, albo na brzegu, oporządzający zdobyty połów by był zdatny do sprzedaży. Mąż kocha żonę, ona jego chyba też. Tak, na pewno go kocha, mimo, że nie raz doskakuje mu do oczu, które nie widzą, że jest jej smutno, albo wesoło, bez niego. Dzieci, a szczególnie dwójka chłopców, kochają matkę, często są towarzyszami jej szalonych wypraw na plażę, gdzie czuje się absolutnie wolną, związaną z morzem kobietą , jej symbolem raju. Kąpie się nago. Słucha głośno muzyki z prześlicznego, jak rajska pomarańcza, radia tranzystorowego i tańcząc w objęciach wyimaginowanego partnera. Przyjaźni się z psami, a próba likwidacji jednego z nich doprowadza ją wręcz do małej rebelii – uwalnia je wszystkie, zamknięte w szopie z przeznaczeniem na rzeź. Grazia pragnie śmiać się i rozmawiać z mężczyznami, a nawet popłynąć z nimi w morze. A na dodatek jest piękna. Tak niewiele trzeba, by uznano ją za wariatkę. Zresztą podobnie by było, gdyby była stara. Miejscowa społeczność wywiera nacisk na męża Grazii, by wywiózł ją do Mediolanu na leczenie. Nie przystoi, by kobieta w tym wieku, matka, żona, żyła sobie wolna jak ptak, nieważne, że bez grzechu. Bezmierne i irracjonalne szczęście sąsiadki kłuje w oczy, a głęboki smutek nawiedzający ją czasem dla równowagi – budzi obawę. Grazia wie, że wyjazd do szpitala ją zabije. Boi się śmierci przez uduszenie. Ona chce oddychać, zachłystywać się głęboko powietrzem wilgotnym i pachnącym morzem.
Czy możemy być wolni, szczęśliwi i szaleni w swoich spełnieniach bez oskarżenia o szaleństwo?