Film 5x2 ze względu na swą budowę
nieodparcie nasuwa mi skojarzenia z filmem "Nieodwracalne". I tam i tu,
widzimy koniec historii pewnej pary mieszanej. Cofając się do jej
początku, poznajemy rozwój wydarzeń, który doprowadził do niezbyt
szczęśliwego finału. Oba filmy kończą się śmiercią - którą wieńczy ten
sam akt
seksualny - gwałt z pewnej pozycji. Z tym, że w "Nieodwracalnym" jest
to oczywiście bardziej drastyczne, okrutne i tam umiera osoba,
dosłownie umiera, kobieta. Tu, w 5x2 - umiera ostatecznie miłość i
pewnie razem z nią umiera cząstka tej kobiety - żony, którą mąż na
zakończenie ich historii (małżeństwo jest świeżo po rozwodzie) traktuje
tak samo przedmiotowo jak ów zboczeniec z metra swoją przypadkową
ofiarę.
W "Nieodwracalnym" - poznajemy także historię pary zakochanej w sobie ogromnie, której historia miłosna kończy się jeszcze PRZED urodzeniem dziecka. W "5x2" koniec (jego początek) miłości rozpoczyna się tuż PO urodzeniu dziecka. Pytanie, czy kochający się z "Nieodwracalnych" również doczekali by podobnego końca miłości, gdyby nie to feralne zdarzenie z przejścia podziemnego? Kto wie? Być może.
"5 x 2" to piękny film, ale jakże bardzo smutny, i odmienny od pozostałych filmów F. Ozona. Jeśli miłość w ogóle istnieje, to nie jest na pewno wieczna. I tak na dobrą sprawę, wszystko jedno czy przypieczętowana sakramentem małżeńskim czy nie - zaczyna się kończyć ledwo sie rozpocznie. Patrzymy sobie na zycie małżeńskie Gillesa i Marion i nie widzimy ich tak naprawdę szczęśliwymi. Niby jest dobrze, ale jakoś smętnie. Widać, że ta kochająca się z początku para, /a może tylko zauroczona sobą?/, jednak nie odnalazła się razem w życiu codziennym, a już na pewno nie odnalazł się mężczyzna jako mąż/ ojciec. W momencie urodzenia syna pojawiła się szczelina, która z biegiem paru lat zamieniła sie w przepaść między nimi.
Zresztą Gilles nie był szczęśliwy razem ze swoją poprzednią partnerką, tuż przed poznaniem Marion - oglądamy ich jako parę o czteroletnim pożyciu, z już wygasłymi uczuciami. Pojawia się w filmie również para homoseksualna. To brat Gillesa z młodziutkim partnerem, o którym wszyscy wiedzą , ze nie jest mu wierny. Oni też raczej udają szczęście niż go doświadczają.
Film bardzo dobry, z przepiekną przewodnią piosenką, taką, ze dosłownie ściska serce i jeszcze bardziej boli treść. A może tak boli b prawda, jaka plynie z ekranu? Polecam go tylko ludziom o silnych nerwach, których stać na zetknięcie się oko w oko z tezą, że miłość nie istnieje, a jeśli - to na krótką chwilę i po to by zachowac gatunek ludzki.
W "Nieodwracalnym" - poznajemy także historię pary zakochanej w sobie ogromnie, której historia miłosna kończy się jeszcze PRZED urodzeniem dziecka. W "5x2" koniec (jego początek) miłości rozpoczyna się tuż PO urodzeniu dziecka. Pytanie, czy kochający się z "Nieodwracalnych" również doczekali by podobnego końca miłości, gdyby nie to feralne zdarzenie z przejścia podziemnego? Kto wie? Być może.
"5 x 2" to piękny film, ale jakże bardzo smutny, i odmienny od pozostałych filmów F. Ozona. Jeśli miłość w ogóle istnieje, to nie jest na pewno wieczna. I tak na dobrą sprawę, wszystko jedno czy przypieczętowana sakramentem małżeńskim czy nie - zaczyna się kończyć ledwo sie rozpocznie. Patrzymy sobie na zycie małżeńskie Gillesa i Marion i nie widzimy ich tak naprawdę szczęśliwymi. Niby jest dobrze, ale jakoś smętnie. Widać, że ta kochająca się z początku para, /a może tylko zauroczona sobą?/, jednak nie odnalazła się razem w życiu codziennym, a już na pewno nie odnalazł się mężczyzna jako mąż/ ojciec. W momencie urodzenia syna pojawiła się szczelina, która z biegiem paru lat zamieniła sie w przepaść między nimi.
Zresztą Gilles nie był szczęśliwy razem ze swoją poprzednią partnerką, tuż przed poznaniem Marion - oglądamy ich jako parę o czteroletnim pożyciu, z już wygasłymi uczuciami. Pojawia się w filmie również para homoseksualna. To brat Gillesa z młodziutkim partnerem, o którym wszyscy wiedzą , ze nie jest mu wierny. Oni też raczej udają szczęście niż go doświadczają.
Film bardzo dobry, z przepiekną przewodnią piosenką, taką, ze dosłownie ściska serce i jeszcze bardziej boli treść. A może tak boli b prawda, jaka plynie z ekranu? Polecam go tylko ludziom o silnych nerwach, których stać na zetknięcie się oko w oko z tezą, że miłość nie istnieje, a jeśli - to na krótką chwilę i po to by zachowac gatunek ludzki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz