czwartek, 8 maja 2008

Pianistka i Elizabeth (jeszcze nie o filmie)

Niedawno przeczytałam „Pianistkę” E. Jelinek. Tak, tak, wiem, powinnam to zrobić wcześniej, jeszcze przed zobaczeniem filmu  M. Haneke.  Pamiętam konsternację jaka zapadła, gdy przyznano jej w roku 2004 Literacką Nagrodę Nobla.  Ponad 20 lat po napisaniu tej powieści. Zresztą od pozostałych dzieł też upłynęło sporo czasu.  Wreszcie zauważono i obwieszczono światu i wszystkim nieświadomym, że jest oto w Austrii pisarka, która bezlitośnie obnaża naturę swych czcigodnych rodaków.   I jesli ktokolwiek  gorszył się tym Noblem przyznanym piszącej pianistce, zniesmaczał, oburzał, zarzucał etc.,  że to "nie może być", "jak można", "że przesadza",  "kobiecie nie przystoi", a może że nawet, że "chora psychicznie"  itd. , niech teraz  pochyli nisko głowę przed pisarką, która wyprzedziła swą prozą to, czego dowiedzieliśmy się o człowieku za pośrednictwem  J. Fritzla. Wbrew pozorom, ona, jej pianistka Erika była w podobny sposób, choć na pewno mniej drastyczny, zdominowana i zamęczona przez swą matkę jak Elizabeth przez swego ojca. Obydwoje rodzice zbudowali dla swych dzieci, każdy na swój sposób, okrutne wieloletnie, a nawet dożywotnie więzienie. Okazuje się, że  czasem człowiek to nawet nie zwierzę. Owszem, łączy go ze światem puszczy chęć dominacji, która to chęć przeważa nad wszystkimi innymi pragnieniami. Ale ta wspólna zwierzoludzka skłonność  u człowieka okraszona jest sadomasochistycznymi skłonnościami. Zwierzę w odróżnieniu od człowieka nie zabija, nie unicestwia bez powodu swojego potomstwa. Jakoś tak się składa, że i Jelinek i Freud (ten od popędów seksualnych) są Austriakami .  Także  U. Seidl  (Upały, Import – eksport) i  M. Haneke, których  cała filmowa twórczość  jest również  podporządkowana tematowi wszelakiej dominacji . Musimy tę smutną prawdę przyjąć do wiadomości. Zło i dobro istnieją równolegle,  a człowiek częściej sięga po zło, bo daje mu ono przyjemność płynącą z  przewagi nad pozostałymi członkami stada.   I nie możemy  ufać do końca tym podejrzanie "porządnym" obywatelom, ze złożonymi rączkami,  spacerującymi w „białych rękawiczkach”, niczym dwójka  inteligentnych austriackich młodzieńców, składających mordercze wizyty  wypoczywającym  w domkach letniskowych innym inteligentom.  Serdeczny  uśmiech na twarzy,  uprzejmość, codzienna modlitwa  to jeszcze nie dowód, że człowiek nie ma swoich sekretnych piwnic. 

Twórcy wyżej wymienieni są akurat pochodzenia austriackiego. Piszą i tworzą na podstawie obserwacji własnego narodu. Ale nie tylko, Haneke na przykład, z tego co widziałam , tworzy także w odniesieniu i do innych nacji (np. Bałkany,Francja, Algieria). Każdy z nas, oczywiście, może odnieść się po lekturze czy filmie, także do swojego narodu i  znaleźć podobieństwa. Ale myślę, że  nie bez powodu  jedni z największych współczesnych austriackich artystów zajmują się właśnie taką a nie inna tematyką. Brutalnie, nie owijając w bawełnę - obnażają kim jest tak naprawdę ten posłuszny, mający zamiłowanie do porządku i grzecznej uładzonej fasadowości ich rodak, /a w dalszych asocjacjach może być także każdy inny człowiek/.

I nie chcę tu absolutnie uogólniać, ale tak się jakoś składa, że Hitler –pierwszy  największy zbrodniarz świata i Fritzl -  również pierwszy, chyba do tej pory nikt nie dokonał indywidualnego aktu okrucieństwa na taką skalę (i to na swojej rodzinie) - pochodzą z tego samego kraju. Ten temat, te zbieżności,   pewnie nadal będzie  gnębił  co wrażliwsze sfery tej nacji.  Będzie się  o tym dużo pisać i mówić, analizować itp. Oczywiście, byli później i Stalin, i Idi Amin czy Kim Il Dzong /albo, tak niedaleko nas, lekarz psychiatra Serb Radovan Karadzić/, i pewnie jeszcze kilku takich by się znalazło w innych rejonach świata, ale ci wszyscy choć nie kryli/ją swego przerostu ambicji, zamiłowania do zbytku i publicznej adoracji.

A tamci dwaj - byli ludźmi na pozór bardzo skromnymi, cichymi, ba, nawet niektórzy ze zdolnościami artystycznymi, lubiącymi porządek i ład, żyjącymi wg ściśle ustalonych reguł i planów i zgodnie  z pożądanymi  społecznie normami i tym normom świetnie odpowiadający – spełniali dokładnie to, czego ludzie z zewnątrz od nich oczekiwali.  A narzucone kajdany norm,  jak się okazuje, i tak w kiedyś pękają. Pierwotne instynkty, chęć dominacji, czerpanie z tego przyjemności, dotyczą każdego, nie dajmy się oszukać Nawet porządnych i kochających na całym świecie pokój Amerykanów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz