środa, 24 kwietnia 2013

W ciemności - reż. Agnieszka Holland

Polacy to już sami nie wiedzą, czego chcą. Albo po prostu nie lubią Żydów, choć oczywiście nie są antysemitami. Narzekają na każdy film z Holocaustem w tle, bez względu na miejsce akcji oraz rolę jaką pełnią w nim Polacy. No bo, dziwię się dlaczego tak wielu Rodakom najnowszy film Agnieszki Holland nie za bardzo przypadł do gustu. Przecież opowiada o dobrym Polaku, ratującym Żydów przed zagładą. Powinni cieszyć się i bić mocno brawo. Z taką samą siłą jaką rzucali przysłowiowymi kamieniami w Pasikowskiego po "Pokłosiu". Ach, wiem, dlaczego nie biją. Leopold Socha to przecież żaden patriota i żaden bohater. Nie ginie w rozchełstanej na piersiach koszuli za Polskę czy za krzyż. Nawet za Żyda nie ginie. Za nic nie ginie!  O zgrozo, jest zwyczajnym lwowskim cwaniaczkiem, który chce przeżyć wojnę. I dlatego, za drobną opłatą, pomaga Żydom uniknąć śmierci.  Ot, jedna z form wojennego zarobku. Wcześniej, na początku wojny, okradał niemieckie kwatery, a łupy chował po kanałach. Gdy trafia się inna okazja zdobycia paru groszy, skwapliwie ją wykorzystuje.

I to jest najpiękniejsze w tej postaci, głębokie człowieczeństwo, z wszystkimi jego, i dobrymi i złymi aspektami. Bo to, że bierze od Żydów pieniądze - czy to mu w czymś ujmuje? Jak sam napomyka - nie jest przecież frajerem. Uczciwie oferuje im za pieniądze usługi zaopatrzeniowca i przewodnika po kanałach. I ani na moment przez głowę mu nie przeszła myśl, żeby ich oszukać, nie wywiązać się przyrzeczonych obietnic, czy danego słowa. Ani się też pewnie nie spodziewał, że z czasem przywiąże się do tej żydowskiej kanałowej kilkunastoosobowej spoleczności jak do swojej rodziny, a jest moment, że nawet może trochę bardziej niż do rodziny. Martwi się o ich los i ratuje z każdej opresji, nie dbając o niebezpieczeństwo na jakie naraża siebie i najbliższych.

Agnieszka Holland nie mogła dokonać trafniejszego wyboru decydując się na obsadzenie w roli Sochy Roberta Więckiewicza. Jego Lwowiak jest taki autentyczny, taki wiarygodny i przy tym wzruszający. Prosty człowiek, który ma to nieszczęście, ze przychodzi mu doświadczyć wojny a wraz z nią wielu prób na ocalenie człowieczeństwa. I z każdej z tych prób wychodzi obronną ręką - na tyle na ile pozwalają mu warunki udaje mu się być uczciwym, dobrym człowiekiem, który nawet nie zdaje sobie sprawy, że robi coś ważnego, bohaterskiego. Kiedy trzeba - potrafi i wroga zabić - jest wojna, o on nie jest frajerem. Ale kiedy trzeba potrafi życie ocalić, nie tylko swoje.  On się nawet specjalnie przez tę wojnę nie zmieniał, nie przeobrażał w kogoś innego, lepszego. Właściwie, jest zawsze sobą, tylko sceneria zycia się zmieniała, a on się do niej dopasowywał.  Być może, gdyby nie wojna, nie miałby okazji przekonać się, jak wielkie i dobre ma serce.

Bardzo mi się podobał uczciwy, jak myślę,  obraz relacji, jakie istniały między Żydami i Polakami. Ich wzajemna nieufność, to złe mniemanie jakie mają jedni o drugich, często pogardliwy i lekceważący ton, jaki przybierają wobec siebie, ta ciągła wzajemna podejrzliwość i ten brak wdzięczności w stosunku do Sochy, za pomoc, bo przecież skoro płacą… jak zawsze, myślą, że wszystko można kupić.  Oraz kompletny brak wzajemnej wiedzy o sobie nawzajem obu narodów, mimo wielowiekowego przecież współistnienia.  Może stąd ta niechęć między nimi. A może inaczej - ignorancja wynika z powodu niechęci? Scena zdziwienia Szczepka, na wieść, że Jezus, którego kocha, też był Żydem – bezcenna i jestem pewna, że odegrana nie raz w wielu polskich współczesnych katolickich domach.

Na docenienie zasługuje również mnogość wątków ukazujących, że wojna to nie tylko heroiczna walka o wolność i przetrwanie, to także mnóstwo codziennych prozaicznych czynności, ktore składaja się na życie - pranie, gotowanie, zakupy, a także modlitwa, zabawy z dziećmi, spanie no i w końcu kochanie się, nawet w kanałach. Po prostu wojna wojną, a życie życiem.  Walka Tanatosa i Erosa, daje o sobie znać w najbardziej ekstremalnych warunkach, tym bardziej w takich -  gatunek musi przetrwać.

Film jest bardzo dobry, głównie ze względu na postać Sochy, jako przewodnikiem w mroku wojny.  Dobre zdjęcia (Jolanta Dylewska), czytelne mimo ciemności. Piękna muzyka (Antoni Komasa-Łazarkiewicz). Gra aktorska całego zespołu bez zarzutu, także dziewczynek grających Krysię i córkę Poldka. Trzeba by jeszcze wyróżnić Julię Kijowską (Chaja), Krzysztofa Skoniecznego jako Szczepka - wspólnika Poldka, czy Michała Żurawskiego - Ukrainiec Bortnik, że o Kindze Preis nie wspomnę, czy Benno Furmannie.

Choć "W ciemności"  nie porywa, nie rzuca na kolana, nie szlochamy w głos w czasie seansu, ale uczciwie (to słowo bez przerwy przychodzi mi na myśl, gdy piszę o tym filmie), mądrze, pokazuje jak wtedy i tam (wschodnie kresy) było, że mimo wojny, strachu, choć w upokarzających warunkach, wbrew usilnym staraniom okupanta, potrafili przeżyć, i to godnie, podniesionym czołem. Ba! nawet z satysfakcją -  „Ludzi, te Żydy to moi, moi dzieło!”

8 komentarzy:

  1. Miałam bardzo podobne odczucia względem tego filmu. Dobrze się go oglądało, czułam nawet lekkie wgniecenie w fotel na napisach końcowych, ale w ostatecznym rozrachunku zostawił mnie z pewnym niedosytem. Może rzeczywiście za bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do podniosłej atmosfery związanej z tym tematem? Holland nakręciła film uczciwy to prawda, ale trochę trudno się do niego przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd, bo jeszcze nie widziałam... Koniecznie muszę obejrzeć tę pozycję..

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno się nie odzywałam, bo nie oglądamy tych samych filmów, ba, ja w ogóle raczej zwierzę czytelnicze niż filmowe, ale W ciemności oglądałam. Czytałam też książkę W kanałach Lwowa po podstawie której powstał scenariusz. Film mi się podobał (to chyba niewłaściwe słowo- przy filmach o tego typu tematyce),w każdym razie uważam go za bardzo dobry (książkę też). Podobał właśnie z tych powodów o których piszesz; prostoty, braku patosu, odkłamania pewnych kwestii, świetnej gry aktorskiej i tego, że brutalność tych czasów pokazał bez uciekania się do dosłowności. O chyba należę do mniejszości, bo mnie do tego filmu nie trzeba przekonywać- nie mam uprzedzeń do żadnej z nacji i nie muszę wciąż oglądać filmów o patriotyzmie, dobrze obejrzeć też czasami film o człowieczeństwie. A ostatnie zdanie filmu-informacja o tym, jak zginął Socha, a właściwie, jak skomentowali to ludzie- może też być komentarzem do odbioru tego filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny. Zgadzam się z Tobą w zupełności. Ja także nie mam uprzedzeń do żadnej nacji, nie rozdrapuję ran, choć o nich pamiętam w imię pamięci tych co polegli, mam tu na myśli naszych sąsiadów i czasy wojenne oraz powojenne. I wydaje mi sie, że potrafię w miarę obiektywnie spojrzeć na każdą, także na żydowską. I nie mogę pojąc jak naród, który spotkał się z takimi prześladowaniami, mając doświadczenie wyrzucenia go w mury getta, może budować takie same mury, nękać i niszczyć inny naród, mniejszy, uboższy od siebie. Ale to już kwestia na inny film. I raczej nie polski, chociaż... dlaczego by nie? Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. No cóż, ja należę do tej grupy, którym "W ciemności" się nie podobało. Nie lubię filmów, które zamiast o ludziach opowiadają o wydarzeniach, czy ideach. Fakt, Socha jest ciekawą postacią i fajnie, że to on jest bohaterem filmu, a raczej miał być, bo w tej mnogości wątków on sam się gdzieś gubi, jest jak fatamorgana to się pojawia to znika. Bo tak naprawdę "W ciemności" to nie jest jego historia, to nie jest niczyja historia, to opowieść o Holokauście. Holland próbuje więc wrzucić do filmu wszystko, co tylko może, bez zawracania sobie głowy tym, czy łączy się to w narracyjną spójną całość czy nie.

    A co do dobrego filmu o Holokauście, to polecam dokument "Niedokończony film".

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zgadzam się z tobą ani, ani. Ja "W ciemności" odebrałam jako opowieść o człowieku, który pod wpływem wojennego przypadku odkrywa w sobie pokłady dobra i uczciwości oraz uczuciowości, jakich by może nie odkrył gdyby nie wojna i Holocaust. Nie rozumiem o jakiej mnogości wątków mówisz. Jest jeden wątek główny - Socha i jego relacje z Żydami, będące odzwierciedleniem relacji polsko-żydowskich. Oczywiście, mamy też trochę wątków pobocznych, związanych z samymi Żydami (miłość Chai i Bosaka (zapomiałam jak miał na imię jego bohater), wątek sióstr, ale czy to jest wadą? To raczej zaleta, mamy różne postawy, wobec perspektywy przebywania w kanałach nie wiadomo przez ile czasu. bez tych wątków film byłby nudny i płaski. Tę historię tworzą ludzie z krwi i kości. I nie ma żadnego braku spójności w filmie.


    O "Niedokończonym filmie" słyszałam. Dobrze, że mi go przypomniałeś. Jeśli tylko będę miała okazję zobaczę.
    A dla mnie jednym z piękniejszych filmów, nie wstrząsających, ale pięknych jest "Jeszcze tylko ten las". Kameralna rzecz z jedną z najwspanialszych aktorek polskich w roli głównej - Ryszardą Hanin i dziewczynką, grającą Żydówkę. Niezapomniana rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi bliżej do opinii Ani, czyli centrum. Film mi się podobał, choć - podchodząc do sprawy czysto marketingowo i komercyjnie - spodziewałam się czegoś lepszego. Tyle się o "W ciemności" nasłuchałam, że myślałam, że film wgniecie mnie w fotel. Nic takiego się nie stało. Historia trochę mi się dłużyła, a ciemne kadry irytowały - no ale trudno, żeby akcja w kanałach była ukazana inaczej:) Wtedy nie myślałam o tym filmie pod kątem uczciwości treści - dzięki, że zwróciłaś mi na to uwagę. To trafna interpretacja.

    Więckiewicz jak zwykle rewelacyjny. Co to jest za gość.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znając ostatnie filmy Agnieszki Holland nie oczekiwałam, że jej najnowsza produkcja wgniecie mnie w fotel. Te czasy już minęły. Nie oczekiwałam od tego filmu żadnych niespodzianek, nie dałam się uwieść akcji promocyjnej, spokojnie czekałam, kiedy ukaże się na dvd czy w tv. No i miałam niespodziankę, osoba głównego bohatera, jego uczciwość, nie polskie hurra bohaterstwo, pobudki jakie skłaniają go do ratowania żydów, są bardzo przyziemne (ale procentują nie tylko zasobem portfela Poldka, odkrywają jego humanizm),żadne polsko-wzniosłe. Ludzki film. :) Taki jakby oczywisty, dlatego może brak wgniecenia w fotel. :)

    OdpowiedzUsuń