sobota, 25 sierpnia 2007

POTOSI: film jak moje marzenie

"POTOSI: czas podróży". Kolejny film festiwalowy niedozapomnienia. Ten 4-godzinny dokument mógłby mieć też podtytuł: „podróż przez życie”. A to ze względu na bardzo mądry i pełen refleksji odautorski komentarz dobiegający zza kadru.
Film ma dwie główne warstwy. Pierwsza - to podróż poślubna szlakiem Inków reżysera Rona Havilio i jego żony Jacqueline. Tę wspaniałą i jakże oryginalną wyprawę (mogli przecież na miodowy miesiąc pojechać do Brazylii i smażyć się na plaży Copacabana albo podziwiać wodospad Iquacu) śledzimy za pośrednictwem dokumentujących ją zdjęć i wspomnień. Druga warstwa – to powtórka tej podróży po 30 latach, do której para podróżników zaprosiła swoje trzy córki, mające w trakcie kręcenia filmu około 20 lat. Tak jak kiedyś – wędrują teraz w piątkę przez boliwijskie Andy, odwiedzając m.in. niezwykłe, położone na wysokości powyżej 4000 m n.p.m, tytułowe miasto - Potosi.
Ron Havilio wykorzystał rewelacyjny pomysł powtórzenia tej podróży jako impuls do różnych przemyśleń m.in. na temat jego długoletniego związku z Jacqueline, o ich rodzinach (oboje mają żydowskie pochodzenie, obecnie mieszkają w Jerozolimie, a korzenie żony sięgają przedwojennej Polski), o cieniu smutku, jaki położyła wojenna historia na ich życie, o jego relacjach z córkami, a także o pewnych przemianach jakie zaszły na przestrzeni lat w relacjach małżonków czy między poszczególnymi członkami ich rodzin. Ten, tak czasem bardzo osobisty, komentarz nie jest absolutnie nachalny. Jest bardzo delikatny, subtelny i świetnie uzupełnia wątek najważniejszy, czyli obraz miasta Potosi i dzieje jego mieszkańców. Mieszkańców spotkanych wtedy, gdy Ron i Jacqueline byli i młodzi i teraz, po latach. Aktualny film przeplata się ze zdjęciami ludzi i zdarzeń sprzed 30 latach. Havilio próbuje rozpoznać młode twarze ze starych fotografii pośród krzątających się na ulicach czy przed swoimi domami starszych Indian. Wymaga to trochę trudu, nieraz trzeba mocno popytać i poszukać, ale czasem warto, bo udaje się odnaleźć bohaterów tamtych lat. Rozmowa z tubylcami należy do żony – Jacqueline cudownie nawiązuje kontakt z nieznajomymi. Jest bardzo ciepła, bezpośrednia, głeboko zainteresowana ich życiem – czuć, że naprawdę żywi do nich niekłamaną sympatię – ludzie rozmawiają z nią szczerze i otwarcie, często bardzo mądrze. Fascynująca jest ta konfrontacja przeszłości z teraźniejszością. Czasy się zmieniły, ale życie Indian nie bardzo, a już na pewno nie ich smutek – Potosi i jego okolice to bardzo piękne, aczkolwiek surowe i smutne strony. Ich historia – nieludzkie wykorzystywanie przez białych okolicznych Indian do pracy w zasobnych kopalniach srebra – odcisnęło piętno na psychice także dalszych pokoleń. Poza tym życie tu i bez białych jest bardzo ciężkie – 4000 m n.p.m robi swoje.
Smutek, melancholia, jakie towarzyszą wspomnieniom, bo choćby były one najpiękniejsze, to jednak wiążą się z nieodwołalnym przemijaniem, połączone jednocześnie jakimś tajemnym sposobem z pogodą ducha, nie odstępują widza od początku do końca filmu. Co jednak nie sprawia absolutnie że jest on przygnębiający. Nie, Potosi to pewien rodzaj konstatacji, pogodzenia się z upływem życia, ze zmianami jakie ono niesie, a jednocześnie podziw dla trwałości i mocy natury, także ludzkiej. No i przede wszystkim – to obraz i historia jednego z najciekawszych miejsc na świecie – miasta Potosi.
Co za piękny film, zaraz po projekcji miałam ochotę przeżyć go jeszcze raz. Tym bardziej, że jest ucztą nie tylko dla oka, komórek mózgowych, ale i dla ucha – obrazom z podróży towarzyszy wspaniała muzyka andyjskich Indian, także tych walczących z wyzyskiem.
Polecam ten film, jeśli będzie okazja, wszystkim, którzy lubią wszelakie podróże z refleksją. Nie polecam turystom, także kinowym. Ci, którym zależy tylko na zaliczaniu tytułów filmów, jak kolejnych znanych zabytków światowej klasy. Niech sobie dadzą spokój, lepiej wybrać się z biurem wycieczkowym pod piramidy Machu Picchu, film też będzie się im dłużył, a 4 godziny, które mu poświęcą przeliczą z żalem na dwa tytuły filmowe, które by mogli w tym samym czasie bezstresowo pooglądać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz