niedziela, 27 stycznia 2008

Kolory raju czyli Majid Majidi też o miłości

To drugi film Majida Majidiego, po „Deszczu”, jaki miałam niekłamaną przyjemność oglądać. Może będę trochę w zbyt podniesionym nastroju pisząc o tym filmie, ale co ja poradzę, że w taki stan ducha on mnie wprowadził? Bo z filmami tego reżysera tak już chyba jest, że albo od razu zniechęcają, albo zachwycają swoją urodą – obrazu, dźwięku, a przede wszystkim poetyckością, subtelnością przekazu o najprostszych ale i najważniejszych wartościach życia.

 „Kolory raju” również opowiadają o miłości, ale tym razem w sercu małego niewidomego chłopca, jaką żywi do całego świata i ludzi, a przede wszystkim swojej rodziny i rodzinnej wioski. Malec nie widzi, ale całym sobą, wszystkimi pozostałymi zmysłami – węchem, dotykiem, słuchem chłonie piękno otaczającego świata. W przeciwieństwie do „Deszczu” – ten świat, irańskie wiejskie, górskie pejzaże to istny raj – bajecznie kolorowy, świetlisty, ciepły, rozbuchany zapachami, odgłosami przyrody – śpiewem ptaków, szumem traw, zbóż, drzew, rzeki, a także pracujących wokół ludzi. I szczerze żałujemy, że mały Mohammed nie może z nami dzielić tych wspaniałych wrażeń wzrokowych. Ale chłopak ma za to nad nami inną przewagę – jego wrażliwość w połączeniu z nadzwyczajnym słuchem sprawia, że rozumie mowę ptaków.

Film ma zdecydowanie wyraźną ścieżką dźwiękową, dzięki temu odbieramy otoczenie na sposób małego bohatera opowieści. Początkowo Mohammed jest szczęśliwy – nareszcie ma to, czego tak bardzo brakowało mu w mieście. Ale z czasem, w sercu chłopca zaczyna gościć smutek, bo tak bardzo kochając świat i ludzi sam czuje się przez nich, a nawet Boga, niekochany, odrzucony, niepotrzebny z powodu swego kalectwa.

Szczególnie brakuje mu miłości ojca, który jest biednym, złamanym przez życie wieśniakiem, wdowcem, pragnącym poślubić kolejną kobietę i bojącym się, że niewidomy syn będzie ku temu przeszkodą. Przed rodziną narzeczonej nie przyznaje się do ułomnego potomka i postanawia pozbyć się go z domu. Wysyła go parę wiosek dalej do stolarza na naukę fachu. Czy to będzie na pewno trafna decyzja? Przecież nie jest tak, że ojciec nie kocha swego dziecka. Czy strach przed samotnością i starością może być tak wielki?  Czy warto się go pozbyć, wypierając się syna i miłości do niego? Przecież relacje rodzice-dzieci to podstawa, gdy są zaburzone, życie nie może być pełnowartościowe. Czy ojciec to zrozumie, czy dojrzeje by przewartościować swoje cele i czy obędzie się bez bólu, bez kary za krzywdę jaką uczynił dziecku i całej rodzinie? Głównie babci chłopca, a swej matce, która wnuka uwielbiała?

Na początku oglądamy więc raj, albo prawie raj, czy zobaczymy także piekło?

1 komentarz:

  1. Co jakiś czas, jak wpadam na Twojego bloga, nie mogę się powstrzymać i oprócz najnowszej recenzji czytam także kilka wybranych. "Kolory raju" i "Dzieci niebios" były pierwszymi filmami Majidiego, które widziałam. "Deszcz" obejrzałam znacznie później. Byłam zachwycona. Nie miałam wcześniej świadomości, że istnieje takie piękne, poetyckie irańskie kino.
    "Kolory raju" świetnie oddają wrażliwość bohatera. Reżyser używa różnych środków w tym celu.
    Opowieść godna uwagi. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń