niedziela, 27 stycznia 2008

Zerwany

Debiut fabularny Jacka Filipiaka. Kilka lat temu sporo mówiło się o jego dokumencie pt. „Bidul”.
Historia z życia, opowiedziana reżyserowi przez współlokatora z internatu przy technikum rolniczym, do którego razem uczęszczali. Wcześniej Mateusz, bo tak ma na imię bohater filmu (gra go bardzo dobrze Krzysztof Ciupa) , mieszkał w domu dziecka, jakiś czas w rodzinie (pożal się Boże) zastępczej, później znowu w domu dziecka, aż w końcu – z powodu błahego, ale jednak przestępstwa, trafił do poprawczaka.
Film jest bardzo wyważony w emocjach. Brutalne sceny, których przecież nie mogło zabraknąć, łagodzone są od razu momentami lirycznymi wręcz – np. Mateusz w ciężkch chwilach "urywa się" do swojej przyjaciółki brzozy, albo spotkanie na dachu z chłopakiem śpiewającym po włosku.
Zerwany” ukazuje niełatwe życie nastolatków i młodych mężczyzn (rozpiętość wieku żyjących pod jednym dachem to też problem) w powyższych placówkach, ich brutalną, ponurą codzienność, ale jednocześnie nie pozbawia nas odczucia, że są to ludzie tacy jak my wszyscy, tylko zagubieni w twardej, nieprzyjaznej rzeczywistości, której często nie mogą sprostać, a próbą jej okiełznania jest przeważnie próba siłowa.

Smutna ocena, ale bez histerii, pracy wychowawców, którzy niestety, często swym osobistym przykładem, demoralizują zamiast wychowywać, czy resocjalizować - „Krótki” – Jan Frycz, czy wychowawczyni z domu dziecka, mająca dobre chęci, wobec swych podopiecznych, ale kompletnie pozbawiona pedagogiczno-psychologicznego przygotowania.

Na szczęście, jeśli ma się odrobinę inteligencji, wszystko można przetrwać, ale niestety, blizny zostają na całe życie. Mateusz uczy się dobrze, nie daje się zgnoić starszym kolegom, zachowuje się poprawnie – co procentuje zwolnieniem go z zakładu poprawczego. Może uczyć się w normalnej szkole, ale czy będzie możliwe, aby się w niej odnalazł, czy koledzy zaakceptują kogoś z bidula, albo poprawczaka? Czy on zaakceptuje siebie, czy będzie przekonany o swojej wartości, skoro przez kilkanaście lat wpajano mu, i sam się czuł, nikomu niepotrzebny?

"Stereotyp" – dla Mateusza, który marzy, by zostać „konentatorem” sportowym, to takie trudne słowo do wymówienia, wyuczenia i zrozumienia. W końcu udaje mu się. Ale czy ludziom z zewnątrz, których Mateusz spotka na swojej drodze, uda się pokonać ten «funkcjonujący w świadomości społecznej skrótowy, uproszczony i zabarwiony wartościująco obraz rzeczywistości odnoszący się do instytucji domu dziecka i jego wychowanków, często oparty na niepełnej lub fałszywej wiedzy o nim i o nich, utrwalony jednak przez tradycję i nie ulegający zmianom; »
I czy społeczeństwo kiedyś zrozumie, że to nie dzieci w domach dziecka są złe, ale dorośli, którzy zgotowali im taki los?

Bardzo dobry film, tym bardziej w obecnej dobie, kiedy coraz częściej podnoszą się głosy o domach dziecka jako zupełnie nietrafionej państwowej placówce opiekuńczo-wychowaczej.

Polecam. Także ze względu na aktorstwo, niektóre role są całkiem przyzwoicie wypełnione przez wychowanków z poprawczaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz