Mottem filmu wydaje się być zdanie, nie raz powtarzane przez Ramona
Sampedro, głównego bohatera opowieści o życiu, ktore jest czekaniem na
śmierć i walką by człowiek miał: „Nie obowiązek , a prawo do życia”. I
żadne tam, „ Bóg dał Bóg
odbierze”. Nie bądźmy hipokrytami, jak można grzmieć i walczyć z prawem
do
śmierci na życzenie ludzi ciężko i nieuleczalnie chorych, cierpiących
niewysłowione katusze fizyczne i psychiczne, posyłając jednocześnie, z
imieniem
Boga na ustach, zdrowych i w sile wieku
mężczyzn na wojny, w obronie
politycznych interesów elit rządzących . Jak można krzyczeć „żądamy kary śmierci dla zwolenników
eutanazji”, będąc sprawnym, stojącym na
dwóch zdrowych nogach facetem i trzymającym w
łapskach transparent dowartościowujący go, jak sam uważa, jako
człowieka, ba - mało – katolika. Może,
gdyby tak jeden z drugim poleżeli nieruchomo w łóżku 28 lat, jak bohater filmu,
stracili by swą bojowość, podkulili ogony pod siebie i nie nabzdyczali się jako
obrońcy tzw. wartości.
Każde życie ma tylko jednego właściciela i wara każdemu, każdej
instytucji, która chce sobie do niego rościć prawo, tylko po to, by pomnażać
statystyki podopiecznych.
Jak bardzo musiał się czuć upokorzony Ramon Sampedro, autentyczny
bohater „W stronę morza”, leżąc bezwładnie w łóżku ponad ćwierć wieku ze
świadomościa, że nie jest nawet zdolny do samobójstwa. Jaka nadzieja
miała go trzymać przy życiu, skoro nie
miał do niego prawa tylko obowiązek i nie mógł się pocieszać myślą, że
gdy poczuje się smiertelnie zmęczony, będzie mógł odejść (słynne i
cudowne powiedzenie Emila Ciorana
… „Tylko myśl o samobójstwie utrzymuje mnie przy życiu”). Jakie to
szczęście,
że wreszcie po długich latach czekania na zmiłowanie ludzkie trafił na
człowieka,
kobietę, odważną, która z miłości do niego postanowiła mu pomóc, nie
zważając na
siebie, swoją przyszłą samotność i swoje wyrzuty sumienia. Bo nie
oszukujmy się, tylko mentalne wygodnictwo, tchórzostwo i strach przed
osądzeniem zarówno przez siebie jak i
społeczeństwo powstrzymuje niejednego z bliskich chorego,
od powzięcia decyzji by pomóc zejść ukochanej
osobie z padołu cierpienia. Obowiązkowość może jest i chwalebna ale bywa
też
okrutna i zimna. Prawo do życia daje możliwość wyboru - życie albo
śmierć. Wrodzony instynkt życia sprawia że wybór tej drugiej opcji jest
zawsze ostatecznością, nadzieja i wiara czasem czynią cuda - kto chce
niech na nie czeka, ale nie każmy czekać nie wierzącym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz