środa, 11 sierpnia 2010

"Spotkania na krańcach świata" - W. Herzog

Jest takie miejsce na ziemi, które można by nazwać rajem, gdzie ludzie są sobie równi, bez względu na urodzenie i pochodzenie, bez oglądania się na wykształcenie, profesję, majątek i wszystko to, co określa pozycję społeczną. gdzie ludzie spotykają się po to, by spełniać marzenia, rozwijać swoje, często dziwne dla laika, pasje, cieszyć się życiem i nieskażoną jeszcze (a przynajmniej w małym stopniu) przez człowieka naturą. I nie jest to raj taki, jaki nam się zwykle z tym słowem kojarzy - nie ma tu ciepłego morza, plaż, palm i kokosów spadających wprost do koszyka, nie ma półnagich, pieknych czekoladowych dziewczyn, poruszających rytmicznie biodrami w tańcu hula. Nie, nie, wręcz przeciwnie - to miejsce to zimna Antarktyda. I dobrze, bo nikt do tego raju nie trafi przypadkowo. Życie przybyszów oraz świata tutejszej fauny, tętni tu, wbrew pozorom, wcale nie słabiej niż w innych bardziej zamieszkanych zakątkach świata. Praca naukowa wre pełną parą, a w ramach odpoczynku urządza sie na przyklad koncert, niczym onegdaj Beatlesi w Londynie, na dachu miejscowego baraku.
A Werner Herzog prowadząc rozmowy
z owymi "dziwakami", czy ekscentrykami (lepiej brzmi) oraz komentując ich poczynania, wykazuje się nadzwyczajnym poczuciem humoru oraz zrozumieniem pobudek ich działania. Być może, sam do tej niezwykłej ekipy za niedługo dołączy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz