O tym filmie nie dowiedziałabym się, bo i skąd, gdyby nie
moje wędrówki po forach filmowych, o ktorych już tu wcześniej wspominałam.
"Angst" to skromny realizacyjnie film, powstały 28 lat temu (przy
współpracy Austrii i RFN), jako pierwszy
i ostatni (przynajmniej narazie) film fabularny Geralda Kargla, przy sporym
współudziale znanego filmowca z Polski rodem - Zbigniewa Rybczyńskiego, współautora scenariusza
i autora rewelacyjnych zdjęć.
"Angst" ukazuje jeden dzień i jedną noc z życia mordercy,
który wyszedł na wolność po odbyciu wieloletniej kary za zabójstwo starszej
kobiety. Niestety, bohater jest psychopatą, którego chore emocje napędzane są
przez strach, upokorzenie, jakich doznawał od najwcześniejszego dzieciństwa. Zafiksowany na te jedyne uczucia, przez dręczącą
go matkę, babkę, siostrę i ojczyma, niczym zaszczutego zwierzę, nawet wiele lat
po swych traumatycznych przeżyciach, będąc sam, z daleka od swych dręczycieli,
nie umie żyć na wolności, bez doznań jakich doświadczał będąc dzieckiem. Lęk, nienawiść i ból, który pokochał zadawać są jego przewodnikami po życiu.
I cóż, porabia filmowy bezimienny psychopata, gdy zamykają
się za nim więzienne bramy? Wyposzczony
przez lata odsiadki zaczyna poszukiwać ofiary, dzięki której osiągnie swe
spełnienie. Jego mózg nie kala się jakimś
racjonalnym myśleniem. Mężczyzna kierowany impulsem, niczym zwierz, zaczyna węszyć
w poszukiwaniu żeru, ofiary. Trafia na postój
taksówek, wsiada do pierwszej, bo
przecież, nie może mordować pod samym więzieniem. Ku jego uciesze kierowcą
okazuje się być blondynka w średnim wieku. Prosi więc o kurs w stronę lasu... I
nie czekając na stosowną chwilę, niemal od razu, zabiera się do mordowania.
Żadnej logiki, planowania. Ale kobieta biznesu nie w ciemię bita, wypędza go z
samochodu. Psychopata jak oszalały
biegnie przed siebie, na oślep, przez las. Zatrzymuje się w jakiejś
miejscowości i tu trafia na idealne miejsce dla siebie, zalęknionego tchórza
który bedzie mógł się znowu po swojemu zrealizować i zadać ból osobom niewinnym
i słabym, takim jakim on był kiedyś, gdy go dręczono.
KLAUSTROFOBIA - oto słowo, które najtrafniej charakteryzuje
atmosferę tego filmu. Już pierwsze kadry budują klimat zamknięcia, kiedy to, niczym
ptak, krążymy nad dachami zabudowań
jakiegoś niedużego miasta. Powoli
zjeżdżamy, wraz z kamerą, na dziedziniec więzienia, z niego przenosimy sie do małej pojedynczej
celi, a z niej do umysłu mordercy, który to umysł jest dla niego
najokrutniejszym więzieniem, nie
pozwalającym oderwać się raz na zawsze od przeszłości i zamkniętym w niej
ego. Dlatego kara odizolowania nie jest
żadną karą, żadną resocjalizacją, dopóki jego umysł nie uwolni się od
natrętnych myśli. Odizolowanie jest konieczne tylko i wyłacznie w celu ochrony
społeczeństwa przed takimi jednostkami. Wiele przecież ludzi jest niekochanych w
dzieciństwie, poniewieranych, tułających się po róznych kątach, które mają
udawać dom, ale nie wszyscy przecież zostają mordercami, mszczącymi się za swój
podły los. Tylko ktoś chory psychicznie, skupiony wyłącznie na sobie, nie może znaleźć wyjścia z pułapki wiecznego
poczucia krzywdy i chęci irracjonalnej zemsty.
Na końcu filmu pada ciekawe zdanie, gdy z offu słyszymy
wyrok i jego uzasadnienie, padają słowa o genezie niesamowitej agresji
psychopaty. Niestety, trudne dzieciństwo nie stanowi usprawiedliwienia i,
jak mówi sędzia, skazany sam ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Niestety,
przyszło mu dźwigać, na swoich plecach bagaż odpowiedzialności, którzy powinni
ponieść jego rodzice. Nie jest to na
pewno sprawiedliwe, on sam jest ofiarą swej słabej psychiki, a ma ją
słabą, bo
był niekochany i tak w koło... Smutne i przerażające jednocześnie... No i
rodzi się, w związku z tym, jedna podstawowa życiowa refleksja - przez
głupotę i brak odpowiedzialności jednych (w tym konkretnym filmowym
przypadku rodzice, ale także
sąd), giną albo mają zmarnowane życie
inni. A mówi się, a wręcz trąbi wokół, że dzieci to największy skarb.
Film nie piękny, bo nie ma tu ani jednego jasnego akcentu,
jakiejś nadziei, odrobiny człowieczeństwa jaką moglibyśmy znaleźć w tym
osobniku. Jest to człowiek stracony, tym bardziej, że nie skierowany na
leczenie,
a na długoletnie więzienie. Jednym słowem, oglądając "Angst" nie
posilimy się nawet minimalną dawką optymizmu, wiary w człowieka. Ale można po niego sięgnąć, bo jest ciekawy
(wniknięcie do umysłu psychopaty) i świetnie zrealizowany. Trzyma porządnie w
napięciu, a przynajmniej na samym początku Z czasem, gdy jesteśmy świadkami
monstrualnie narastającego szaleństwa mordercy, ocieramy się już wręcz o
groteskę, o zabarwieniu horrorystycznym , a nawet parodystycznym.
Na zakończenie, warto wspomnieć o niesamowitej kreacji Edwina
Ledera, znanego niektórym z postaci maszynisty z "Okrętu". Ja
widziałam go po raz pierwszy. Rola bardzo trudna, jak wiadomo, łatwo ją
można
było przeszarżować i zamiast z groźnej, przerażającej uczynić ją
śmieszną. Jemu
się udało, dobrze zagrał człowieka skazanego za życia na śmierć i
zadawanie śmierci, bez żadnego sentymentalizmu, nadmiernego wzbudzania
litości, poznajemy jego historię, chcemy jego izolacji, żałujemy, że
nie chce się go leczyć, jednocześnie wątpiąc i bojąc się, czy jest to
możliwe?
No i muzyka Klausa
Schulza, wspaniała, wcale nie agresywna, wręcz przeciwnie, bardzo subtelnie uzupełniająca obraz i przeżycia bohatera, tak jakby
chciała nieco ułagodzić jego skołatany umysł, a także nie zmęczyć, nie
nadwyrężyć wytrzymałości widza
.
Obraz dopełniają zdjęcia Zbigniewa Rybczyńskiego. Jakże dobitnie ilustrują i pogłębiają przerażenie, strach, klaustrofobię - omiatające przestrzeń wokół bohatera, goniące jakby za nim i z nim, za ofiarami, za jego chorymi myślami. Takie ogólne wrażenie rozedrgania dają. Film jest przykładem, że można zrobić niedrogo całkiem przyzwoity psychologiczny horror, wystarczy tylko, bagatela, umieć.
Obraz dopełniają zdjęcia Zbigniewa Rybczyńskiego. Jakże dobitnie ilustrują i pogłębiają przerażenie, strach, klaustrofobię - omiatające przestrzeń wokół bohatera, goniące jakby za nim i z nim, za ofiarami, za jego chorymi myślami. Takie ogólne wrażenie rozedrgania dają. Film jest przykładem, że można zrobić niedrogo całkiem przyzwoity psychologiczny horror, wystarczy tylko, bagatela, umieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz