Jak ma byc filmowo, niech będzie! Film wypełnia mi życie, ubarwia je i
sprawia, ze chce się je spędzać. A juz szczególnie film Almodovara. Sama
sobie sie dziwie, dlaczego dopiero teraz odkryłam dyskretny urok tego
reżysera. Oto kolejny dowód jego filmowej urody:
"KWIAT MEGO SEKRETU" - spokojny w przekazie, aczkolwiek naładowany
emocjami. Film poruszający w bardzo przemyslany i staranny sposób wiele
bardzo ważnych spraw. Przede wszystkim samotność. A także wielkie
pragnienie by spróbować być kims innym, spróbować odmiennego życia –
czyli tytułowy kwiat ludzkiego sekretu. Już pierwsza scena –
inscenizacja fikcyjnej, w celach szkoleniowych, rozmowy lekarzy z matką w
celu uzykania zgody na transplantację organów jej zmarłego syna. To
pierwszy sygnał szansy na życie w innym ciele. Później dowiadujemy się,
ze główna bohaterka – Leo (świetna Marisa Paredes), to znakomita
pisarka, ukrywajaca się pod pseudonimem Amanda Gris, pisząca seryjne
melodramatyczne powieści – ten kwiat jej sekretu odkrywa Angel (Juan
Echanove) – szef El Paise, gdzie Leo znajduje nową pracę, tym razem
zgodną z jej aktualnymi ambicjami. Z kolei Angel, piszący poważne
publikacje prasowe wciela się w skóre pisarki pisząc kolejne tomy
melodramatycznych powieści – być może chce pomóc Leo, bo zwiazana jest
ona kontraktem z wydawnictwem, a być może ma właśnie ochotę pobyć choć
chwile kobietą-pisarką.
Gospodyni Leo – bardzo cicha i skromna kobieta, kto by pomyślał, że była
kiedyś genialną tancerką flamenco. Do powrotu na scenę nakłania ją syn
Antonio, który odziedziczył po niej talent i tworzy spektakl mający mu
otworzyć brame do kariery. Matka zgadza się i w końcowych scenach filmu
możemy popatrzeć na ich piekny w czerwono-czarnych kolorach taniec.
Przy okazji – motyw bardzo silnej więzi syna z matką jak na razie
pojawia się w kolejnym, trzecim filmie tego reżysera, który widziałam
(„Wszystko o mojej matce”, „Porozmawiaj z nia”) i jest bardzo wyraziście
zaakcentowany. Wiadomo - Almodovar również nie kryje wpływu jego matki
na swój los i rozwój jako artysty.
Zresztą to pragnienie, by życie jednego człowieka mogło przenikać się z
życiem innego, i to całkiem odmiennego – to również powtarzajacy się
motyw filmów – „Wszystko o mojej matce” i „Porozmawiaj z nią”. Dowód
wielkiej ciekawości ludzi u reżysera.
W „Kwiecie mego sekretu” tylko jedna osoba nie pragnie życ inaczej – to
matka Leo. Ona najlepiej czuje się w swojej skórze, u siebie na
LaManchowskiej wsi. Postać tej prawdziwie hiszpańskiej matki, wiecznie
gderającej, ale w potrzebie i biedzie osamotnienia, niosącej najwiekszą i
najprawdziwszą pomoc jest rewelacyjna. Ileż to mądrości życiowych ona
wygłasza, ot choćby tę, ze jeśli kobieta czuje się jak krowa bez
dzwonka, powinna wrócić do miejsca w którym się urodziła i tam na nowo
odnaleźć siebie.
Zagubiona Leo posłuchała swej prostej mądrej, mówiącej nawet czasem
wierszem, matki i to uratowało jej życie. No właśnie, bo film „Kwiat
mego sekretu” to także film o głebokiej i zgubnej samotności kobiety -
Leo, która na pozór samotną być nie powinna. Ma męża, matkę, rodzeństwo,
przyjaciółkę, gosposię, jest pisarką. Jest inteligentna, utalentowana,
piękna, bogata. A jednak – mimo wszystko jej kontakty z bliskimi są
jakieś „mimo”. I chyba znowu, tak jak w „Porozmawiaj z nią” pojawia się
tu problem brak umiejętności rozmowy. Z mężem nie znajduje wspólnego
języka, gdy pojawiają się trudności, wyrzuca z siebie krzycząc potoki
słów. Podobnie jest z przyjaciółką, do której mówi o swoich problemach,
gorzej jest natomiast z wysłuchaniem jej, co prowadzi do dosyć
tragicznych konsekwencji. W stosunkach z matką jest bezradna – to ona z
kolei ciągle mówi, uskarża się, nie dopuszczajac nikogo do głosu. A może
po prostu – Leo jest samotna, bo taki jest los człowieka? Może każdy z
nas jest bardzo samotny, tylko nie każdy tę samotnośc sobie uświadamia,
albo nie chce sobie uświadomić, zabijając czas, który sprzyjał by
myśleniu. Leo jest pisarką, artystką, a więc kimś, kto nie może uciec
przed odkrywaniem prawdy o człowieku i sobie samym.
Jestem zachwycona filmem jeszcze od innej, realizatorskiej strony.
Wszystkie sceny i dialogi przemyślane od początku do końca. Nic nie
dzieje się bez przyczyny. Każdy ruch, każda akcja ma swoje uzasadnienie i
rozwiązanie prędzej czy później. Nie ma tam filmowego bełkotu, każdy
szczegół ma swoje uzasadnienie. Na przykład scena manifestacji studentów
medycyny, na którą Angel żartobliwie zaprasza Leo – pełen werwy i
animuszu wybuch młodosci w kolorze bieli i na tym tle niebieska,
samotna, prawie umierająca w bólu samotnosci kobieta. Albo scena
zagubienia w domu onyksowych kolczyków przez Leo – ta tajemnica, o
której już właściwie zapomnieliśmy, rozwiazuje się na sam koniec filmu i
dzięki temu Leo przyznaje, ze najgorsze miesiąca jej życia nie zostały
zmarnowane. Zachęcam do poznania tego sekretu, i nie tylko.
Nabazgrała pazurem po klawiaturze kura domowa. ko-ko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz